Lilka to niewidoma licealistka. Mając trzynaście lat, straciła w wypadku mamę i wzrok. Po kilku latach radzi sobie z kalectwem, ale nie wychodzi z domu. Jest jak księżniczka uwięziona w wieży. Boi się wyjść na zewnątrz, zmierzyć się ze światem. Wtedy w jej życie wkracza Tomek, który jest jej zdaniem aroganckim, bezczelnym chłopakiem na dodatek z wielkim ego. Niestety nie pozbędzie się go tak łatwo. Tomek będzie jej nowym korepetytorem fizyki. Jak poradzi sobie z nauczaniem niewidomej dziewczyny tak eksperymentalnego przedmiotu?
Dość szybko zrozumiałam, że prawdziwa ciemność trwa wiecznie. Dopada cię i zostaje z tobą na zawsze, niezależnie od tego, czy tego chcesz, czy nie. Nie zdołasz przed nią uciec. Nie oddalisz się nawet na milimetr. Wchłania cię niczym czarna dziura, a ty nie możesz się jej poddać albo spróbować ją oswoić i nauczyć się z nią żyć.
Koniec końców ja wybrałam to drugie.
Ta historia wydaje się lekka, przyjemna, idealna na odstresowanie. I w sumie taka jest. Ale przy okazji porusza ważne tematy. Nie spodziewałam się takiej tematyki. Losy Lilki i Tomka pokazują nam jakie niespodzianki mogą na nas czekać. Widzimy walkę z ograniczeniami, jakie stawia na nas kalectwo. Czytamy o miłości, trosce i pragnieniu zapewnieniu bezpieczeństwa silniejszej niż cokolwiek innego. A do tego uczymy się, że nie powinno się zbyt szybko oceniać innych, a także, że każdy zasługuje na drugą szansę.
On po prostu nie boi się życia. No i... kocha ryzyko. (...) Sama nie wiem, co jest bardziej pociągające: jego wygląd czy charakter. Wiem tylko, że ich kombinacja jest całkowicie obezwładniająca.
Lilka to bohaterka niezwykła. Wyjątkowo inteligentna, wrażliwa i zabawna. I mimo wszystko jest silna. Czy uda jej się przełamać lęk przed światem zewnętrznym? Czy wciąż będzie ją omijało tak wiele wspaniałych rzeczy? Może Tomek jest przekonywający, ale czy wystarczająco, aby zmienić życie Lilki? Jakie sekrety ukrywa rodzina Lilki i jak wpłynie to na jej sytuację?
Dlaczego on to robi? Dlaczego zadaje sobie tyle trudu, żeby odbudować most pomiędzy moim odseparowanym życiem a światem zewnętrznym?
Po raz kolejny Martyna Senator kończy książkę w sposób, którego nikt się nie spodziewa. Zaskakujące zakończenia są jej mocną stroną. Uwielbiam to, że nigdy nie odgadnę, jak potoczą się losy głównych bohaterów. Historia jest wyjątkowa i wcale nie oklepana. Mimo opisywanej tragedii, jaką jest utrata matki i wzroku, w tej historii jest mnóstwo romantyzmu i uroczych momentów. A do tego z tej opowieści można wiele się nauczyć. Cztery kostki czekolady są jak najbardziej zasłużone.
Pada deszcz. Wystawiam serce za próg. Nie wpuszczę go do środka, dopóki nie zmyje z siebie tej głupiej miłości.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf.