Ostatnio mam szczęście, bo trafiam na dobre książki, które wywołują we mnie silne emocje i zmuszają do refleksji. To przyjemność czytać je wieczorową porą, popijając ciepłą herbatę/CZEKOLADĘ. Klimat jest nadzwyczajny. Dziś zrecenzuję kolejną taką powieść, którą mogę Wam z całego serca polecić.
Minione miesiące coraz bardziej zabliźniały bolesne rany, ale pustka wciąż wyglądała z każdego kąta. Jednak kiedy łzy przestały płynąć, a usta nauczyły się ponownie uśmiechać, coś sobie obiecałam. Przyrzekłam być szczęśliwa i do tego zmierzałam, choć nie było to łatwe.
Zuza ma za sobą naprawdę trudny okres. Kiedyś była szczęśliwa, beztroska, zakochana. To wtedy jej chłopak Adam zostawił ją bez słowa, łamiąc jej serce. Wkrótce po tym odeszła jej ukochana babcia, a dziewczyna załamała się jeszcze bardziej. Los jej nie oszczędzał. Porzuciła wszelkie plany na przyszłość. Pozostała w rodzinnym miasteczku pomagając rodzicom przy sklepie. Próbowała ułożyć sobie życie na nowo, a przede wszystkim w taki sposób, aby nie pozwolić na kolejne zranienie. Jej związek z Marcinem był nijaki — bezpieczny, ale i nudny. Przyjaźnili się od dziecka, zawsze spędzali razem czas. Zuza jednak nie czuła do niego tego, co do Adama.
Była to forma stłumienia samotności – dwa bijące serca stojące obok siebie robiły więcej hałasu i zagłuszały te okropne dźwięki ciszy. Ta melodia brzmiała najżałośniej, choć czasami, przyznaję, działała jak lekarstwo.
Teraz wszystko, co zbudowała, znowu zostanie zburzone. Skorupa, pod którą skrywa się przed zranieniem, zamieni się w pył, wraz z niespodziewanym powrotem ukochanego. A to wydarzenie będzie wiązało się z odkryciem tajemnic, na które niekoniecznie Zuza jest gotowa.
Jaki sekret skrywa Adam? Co sprawiło, że zostawił ukochaną bez słowa? Co jest tak ważne, że wygrało z jego wielką miłością? Czy w ogóle była to prawdziwa miłość? Czy ich uczucia przetrwały próbę czasu? A jeśli tak, to czy będą w stanie dalej walczyć w obliczu ujawnionych sekretów?
Nie jesteś w stanie zaplanować życia, poskładać go niczym puzzle. Wszystko, co posiada moc w naszym życiu, to chwila. Jeden moment. Dlatego tak ważne jest, abyśmy cieszyli się tą chwilą i zapamiętywali momenty; byśmy często powtarzali, że skoro nie udało się dzisiaj, to uda się jutro. Byśmy wierzyli, że jutro będziemy szczęśliwi.
Tak jak wspomniałam już na początku, „Jutro będziemy szczęśliwi” to niezwykle pouczająca książka. Niesie za sobą ważne przesłanie. Miałam ciarki podczas jej czytania. Momentami nawet łezka zakręciła się w moim oku. Wzruszająca, piękna i po prostu ciekawa historia. Bohaterowie są prawdziwi, nieprzerysowani. Nie sposób ich nie polubić, współczuć im, kibicować im. Fabuła jest tak wciągająca, że spędziłam nad nią jeden, jakże przyjemny wieczór. Nie mogłam oderwać się od tej książki. Można zauważyć, że „Jutro będziemy szczęśliwi” utrzymana jest w nieco już świątecznym klimacie, więc z pewnością wrócę do niej w grudniu, ale i będę wracać jeszcze wielokrotnie. To kolejna po „W rytmie passady” książka Anny Dąbrowskiej, która zawładnęła moim serduchem. Polecam z całego serca. Cztery kostki czekolady przyznaję z przyjemnością.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Książkę "Jutro będziemy szczęśliwi" możecie wygrać na facebooku. :)
https://www.facebook.com/ksiazkidobrejakczekolada/posts/2073221042899644