Poznajcie Ellę Harper — siedemnastoletnią sierotę. Ojciec nigdy jej nie poznał. Matkę wykończył rak na oczach córki. Ella sprzedała wszystko, co mogła, by wynająć mieszkanie, w którym nikt nie będzie na tyle ciekawski, by pytać ją o tożsamość, w szkole natomiast podrabiała podpis zmarłej matki. Walczy, by poradzić sobie samodzielnie do osiągnięcia samodzielności. Ciężko pracuje, uczy się, a jej jedyną motywacją są marzenia o studiach i dobrej pracy.
Wtedy w jej życiu pojawia się Callum Royal, który przedstawia się jako najlepszy przyjaciel ojca Elli — zmarłego ojca. Callum mówi o liście, który ojciec Elli pozostawił mu, informując, że ma córkę i prosząc o odnalezienie jej i zaopiekowanie się nią.
W ten sposób Callum Royal staje się prawnym opiekunem Elli, a ona przeprowadza się do willi, którą równie dobrze można nazwać pałacem. Oczywiście nie robi tego bez powodu — Callum obiecuje jej dziesięć tysięcy dolarów za każdy miesiąc, który spędzi w tym domu. A do tego wiele dodatków. Ella wie jedno — to jest jej szansa na dobrą przyszłość.
(...) ten dom to iluzja. Piękna błyskotka, sen, który Callum próbuje mi wcisnąć — w rzeczywistości równie trwały co papier. Na tym świecie żaden błysk nie jest wieczny.
Tak siedemnastolatka staje się częścią rodziny Royalsów i poznaje pięciu synów Calluma, którzy są przepełnieni nienawiścią do Elli. Rozpieszczeni młodzi bogacze niejednokrotnie wystawiają ją na pośmiewisko, szydzą z niej, a jej życie w szkole zamieniają w piekło.
Niestety serce nie idzie w parze z rozumem, a Ellę ciągnie do jednego z braci — Reeda.
Jak Ella poradzi sobie w świecie luksusu i braku skrupułów? Czy tajemnice, które odkryje, sprawią, że będzie chciała uciec i zatęskni za swoim dawnym życiem?
Twoje życie się odmieniło, co? Jesteś niczym jakaś księżniczka z bajki. Ale bajki kłamią. Takie dziewczyny jak my zawsze zmieniają się po balu z powrotem w dynie.
Podczas lektury "Papierowej księżniczki" miałam mieszane uczucia. Pierwszą rzeczą, jaką mi się nie podobała, był wiek głównych bohaterów, szczególnie Elli. Książka o siedemnastolatce przeznaczona dla pełnoletnich czytelników? Dziewczyna wydaje mi się za młoda o 2-3 lata, tak samo bracia Royals.
Postacie, poza samą Ellą i nielicznymi wyjątkami, to rozpieszczone, niezwykle irytujące dzieciaki bogaczy i uwierzcie mi, nie sposób ich polubić. Tak przynajmniej na początku myślałam. A potem autorki (tak, tak, AUTORKI, bo Erin Watt to pseudonim skrywający dwie przyjaciółki) tak pokierowały całą akcją, że nie tylko poczułam fascynację Reedem równą Elli, ale powoli oswajałam się z innymi bohaterami książki i okazywało się, że wcale nie są tacy źli, jak na początku myślałam.
Im więcej czytałam, tym bardziej mi się podobało. Wciągnęłam się i w trzy godziny skończyłam całą książkę, pragnąc więcej. Zakończenie złamało mi serce i nie mogłam uwierzyć, że autorki mogły tak zakończyć pierwszy tom! Byłam bardzo rozemocjonowana i zafascynowana tą historią, a początkowe obiekcje odeszły w zapomnienie.
Spotkałam się z porównaniem "Papierowej księżniczki" do "50 twarzy Greya", ale nie zgadzam się z nim. Owszem, książka jest naładowana erotycznym napięciem, ale (to chyba spoiler, więc UWAGA) do sceny seksu nie dochodzi. W dodatku przypominam, że bohaterowie są naprawdę młodzi.
Podsumowując, mimo że na początku byłam rozczarowana bohaterami, to z każdym kolejnym rozdziałem to uczucie zamieniało się w fascynację, a ja nie mogłam oderwać się od lektury. "Papierowa księżniczka" uzależnia, a do tego jest przepełniona intrygami, emocjami i erotycznym napięciem. Napis z tyłu książki informujący, że "sprawia, że czytelnicy niecierpliwie czekają na kolejne tomy" nie kłamie, a ja jestem tego żywym dowodem. Przyznaję trzy kostki czekolady i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko cierpliwie oczekiwać kontynuacji.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.Podczas lektury "Papierowej księżniczki" miałam mieszane uczucia. Pierwszą rzeczą, jaką mi się nie podobała, był wiek głównych bohaterów, szczególnie Elli. Książka o siedemnastolatce przeznaczona dla pełnoletnich czytelników? Dziewczyna wydaje mi się za młoda o 2-3 lata, tak samo bracia Royals.
Postacie, poza samą Ellą i nielicznymi wyjątkami, to rozpieszczone, niezwykle irytujące dzieciaki bogaczy i uwierzcie mi, nie sposób ich polubić. Tak przynajmniej na początku myślałam. A potem autorki (tak, tak, AUTORKI, bo Erin Watt to pseudonim skrywający dwie przyjaciółki) tak pokierowały całą akcją, że nie tylko poczułam fascynację Reedem równą Elli, ale powoli oswajałam się z innymi bohaterami książki i okazywało się, że wcale nie są tacy źli, jak na początku myślałam.
Im więcej czytałam, tym bardziej mi się podobało. Wciągnęłam się i w trzy godziny skończyłam całą książkę, pragnąc więcej. Zakończenie złamało mi serce i nie mogłam uwierzyć, że autorki mogły tak zakończyć pierwszy tom! Byłam bardzo rozemocjonowana i zafascynowana tą historią, a początkowe obiekcje odeszły w zapomnienie.
Spotkałam się z porównaniem "Papierowej księżniczki" do "50 twarzy Greya", ale nie zgadzam się z nim. Owszem, książka jest naładowana erotycznym napięciem, ale (to chyba spoiler, więc UWAGA) do sceny seksu nie dochodzi. W dodatku przypominam, że bohaterowie są naprawdę młodzi.
Podsumowując, mimo że na początku byłam rozczarowana bohaterami, to z każdym kolejnym rozdziałem to uczucie zamieniało się w fascynację, a ja nie mogłam oderwać się od lektury. "Papierowa księżniczka" uzależnia, a do tego jest przepełniona intrygami, emocjami i erotycznym napięciem. Napis z tyłu książki informujący, że "sprawia, że czytelnicy niecierpliwie czekają na kolejne tomy" nie kłamie, a ja jestem tego żywym dowodem. Przyznaję trzy kostki czekolady i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko cierpliwie oczekiwać kontynuacji.
Premiera książki 14 marca.