Przyciąganie
Nadia z hukiem zaczyna nowy rozdział w życiu. Właśnie uciekła od swojego narzeczonego i wyruszyła do oddalonego o wiele kilometrów od domu Wrocławia. To tu dostaje drugą szansę od życia, choć nie za darmo.
Zostaje zatrudniona jako opiekunka osoby niepełnosprawnej. Szef Nadii z góry informuje, że nie będzie to łatwa praca, a jego syn od początku udowadnia, że ojciec ma rację.
Garrett, bo tak ma na imię podopieczny Nadii, jest trzydziestoletnim prawnikiem, a do tego bardzo przystojnym. Stawia sprawę jasno — nie potrzebuje żadnej opieki. Jego ojciec mówi Nadii coś innego. Garrett testuje granice możliwości swojego ciała, sprawdza, jak daleko może się posunąć. Zbyt wiele razy przesadził, dlatego jego rodzice powiedzieli dość, a Nadia ma być na miejscu w razie konieczności udzielenia pomocy upartemu mężczyźnie.
Niedługo po wypadku, kiedy stało się jasne, że Garrett będzie już zawsze na wózku, coś się w nim zmieniło. Nagle pojawił się ten przymus udowadniania sobie i światu, że może wszystko, że wózek go nie ogranicza.
Wyznaczyli sobie miesiąc jako okres próbny, ale od samego początku ten pomysł wydaje się skazany na porażkę. Garrett był przeciwny zatrudnieniu Nadii, a ja czułam rozczarowanie tą książką od pierwszych rozdziałów. Czy już nie odnosicie wrażenia, że czytacie recenzję "Zanim się pojawiłeś" bestsellerowej Jojo Moyes?
Ja niestety takie miałam odczucie, co bardzo mi przeszkadzało.
Miałam okazję przeczytać "Przyszłość ma Twoje imię" Elżbiety Rodzeń i byłam zachwycona tą książką. Myślałam, że będzie tak też w przypadku "Przyciągania", ale jednak już w pierwszych scenach przeraził mnie brak oryginalności, którą przecież tak sobie cenię.
Na szczęście im więcej czytałam, tym mniej było podobieństw do bestsellera Moyes. Może przesadzam, może teraz każda książka opowiadająca o osobie na wózku inwalidzkim, będzie mi się kojarzyć z bohaterem "Zanim się pojawiłeś". Jednak tutaj wiele łączyło te dwie książki — przynajmniej na początku. Garrett tak samo, jak Will jest bogaty i nieprzychylnie nastawiony do swojej opiekunki, która w obu książkach jest zatrudniona przez rodziców niepełnosprawnego. Lou i Nadia mają nawet te samo lat! To dla mnie za dużo, aby nazwać to przypadkiem...
Masz pojęcie, jak to jest, gdy nagle znika to wszystko, co o sobie wiedziałeś i zostajesz ze świadomością, że jesteś innym człowiekiem?
Tak jak już wspomniałam, z każdym rozdziałem odchodziliśmy od "Zanim się pojawiłeś" i tworzyła się oryginalna historia. Zaczynało robić się naprawdę ciekawie. "Przyciąganie" nie skupia się jedynie na problemach i ograniczeniach ludzi jeżdżących na wózkach inwalidzkich, nie chodzi tu też o tytułowe przyciąganie między pracodawcą a pracownikiem. Na tę opowieść składa się wiele wątków. Mamy tu do czynienia z trudnością z angażowaniem się w związki, z toksycznymi relacjami, z trudami codziennego życia.
Emocji tutaj nie brakuje. Uwielbiam, kiedy mam rumieńce na policzkach, gdy czytam książkę. Denerwowałam się jedynie, kiedy działo się naprawdę dużo, a ja musiałam już iść spać, albo zacząć się uczyć. Naprawdę z trudem odkrywałam się od lektury.
Podsumowując - "Przyciąganie" ma tak naprawdę tylko jedną wadę, a jest nią zbyt duże podobieństwo do książki Jojo Moyes. Poza tym historia jest dobrze napisana, czytelnikowi od razu udzielają się emocje bohaterów, a przyciąganie między głównymi postaciami jest widoczne gołym okiem.
Przyznaję trzy kostki czekolady, głównie z powodu tej jednej wady. "Przyciąganie" polecam i uprzedzam — wciąga!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
12 komentarze
Kiedy zaczęłam czytać tę książkę,napisałam do mojej koleżanki ,która była już po jej lekturze z zapytaniem, czy jest to książka podobna do książki Zanim się pojawiłeś, bo mam wrażenie, że czytam to samo. Jednak później wszystko się zmieniło i mam podobne odczucia do Twoich. Recenzja tej książki ukaże się również wkrótce na moim blogu. 😊
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nieco podobne do "Zanim się pojawiłeś" :)
OdpowiedzUsuńJak wciąga to trzeba wziąć pod uwagę tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze tutaj trochę Greya czułam �� kocham i nienawidzę tę książkę, głównie właśnie przez podobieństwa do innych pozycji. Ale sama w sobie jest bardzo dobra i przyjemnie mi się czytało ☺️
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książki Moyes, ale widziałam podobieństwo w trakcie lektury Twojej recenzji. Może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę planuję przeczytać w weekend majowy! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Nie czytałam "Zanim się pojawiłeś" więc nie miałam pojęcia o podobieństwie. Z początku opis fabuły wydał mi się interesujący.Jednak czy do pilnowania/opieki nad osobą na wózku, tym bardziej jeśli jest to mężczyzna, powinno się zatrudniać kobietę? i to pewnie jeszcze piękną i młodą? Nie wiem na ile sprawny jest główny bohater, ale ewidentnie czuć tutaj, że celem autorki był wątek miłosny :P
OdpowiedzUsuńOglądałam tylko film "Zanim się pojawiłeś", ale już po pierwszych słowach recenzji pomyślałam właśnie o tym tytule. Szkoda, bo oryginalność jest bardzo ważna. Jednak wspominasz, że zagłębiając się historię staje się ona mniej podobna, więc może, gdy wpadnie ona w moje ręce dam jej szansę! Pozdrawiam serdecznie :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą recenzją, z chęcią przeczytam ;) "Zanim się pojawiłeś" wspominam bardzo dobrze, jeśli ta książka faktycznie jest tak podobna jak mówisz, to będzie super lekturą :D
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś i myślę, że skuszę się i przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja jeszcze nie czytałam "Zanim się pojawiłeś", więc może te minusy w "Przyciąganiu" nie będą mnie tak razić, a książkę Jojo Moyes przeczytam trochę później jako następną i może tak oszukam choć trochę system. ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta książka była wspaniała! :D Owszem, też zauważyłam podobieństwo do "Zanim się pojawiłeś", ale już na początku rzuciło mi się w oczy to, że Will i Garrett mają inne charaktery, inaczej podchodzą do swojej sytuacji. Will się zamknął w sobie i odciął od świata, a Garrett z kolei odniosłam wrażenie, że wręcz przeciwnie :D Też miałam trudności z oderwaniem się od lektury :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)