Mila jest zmęczona swoim życiem. Zbyt często traci kontakt z rzeczywistością. Niejednokrotnie zdarzyło jej się ocknąć w nieznanym miejscu, nie wiedząc, jak tam się znalazła, ani jak trafić do domu. Znajomi wielokrotnie opowiadali jej o sytuacjach, w których według nich brała udział, czego jednak nie pamiętała. Kiedy zaczynają jej się wymykać całe miesiące życia, Mila postanawia poszukać pomocy. To wtedy pochłania ją ciemność, a gdy się budzi, znajduje się w Tryjonie.
Tylko czy jej egzystencję można było w ogóle nazwać życiem? Tak wiele razy traciła kontakt z rzeczywistością, że nie potrafiła już stwierdzić, czy żyje naprawdę.
Milę przetrzymują w celi więziennej, gdzie czeka na wyrok. Oskarżają ją o zabójstwo swojego męża. Dziewczyna czuje się zagubiona - dobrze wie, że nie ma męża, a tym bardziej że nikogo nie zabiła. Jednak, gdy zaczyna się nad tym zastanawiać, dochodzi do wniosku, że nie może sobie ufać. Zbyt często zapominała o wydarzeniach ze swojego życia, by mieć pewność, że nie wymazała ze swojej pamięci kilku lat, kiedy to wzięła ślub, a później zamordowała męża, a następnie siebie.
Do Tryjonu trafia się po śmierci, by podczas procesu zdecydować o przyszłości. Świat, w którym znalazła się Mila, przypomina nam niebo, piekło i czyściec. Skazani przestają oddychać i się ruszać. Spędzają wieczność na dnie Sylonu jako Samotnicy. Natomiast ci, którzy żałują swoich przewinień, mają szansę na wieczny spokój. Teraz dziewczyna stanie przed sądem, w którym będzie musiała udowodnić swoją niewinność.
Mila musi odkryć prawdę o sobie i zawalczyć o swoje życie. Okazuje się jednak, że nie jest to takie łatwe. Pretor jej nie wierzy, a ona sama nie wie, co się z nią dzieje. Czeka ją długa droga i wiele kwestii do wyjaśnienia, a w międzyczasie przygody, których nigdy by się nie spodziewała.
Nasza osobowość to glina, emocje to woda. Woda stanowi spoiwo dla gliny, sprawia, że dzięki niej budulec staje się plastyczny i ułatwia formowanie trwałych przedmiotów. Wypierając emocje, pozbawiamy się spoiwa, dzięki któremu stanowimy całość. im mniej wody, tym glina jest mniej podatna na formowanie, aż w końcu kruszeje się i rozpada - na dwa, trzy, a może nawet więcej kawałków.
W przypadku Mili było ich pięć.
Melissa Darwood to kolejna autorka, po której książki sięgam w ciemno. Wiem, że się na nich nie zawiodę. "Tryjon" wciągnął mnie tak bardzo, że po przeczytaniu całej historii nie mogłam odnaleźć się w rzeczywistości. Autorka opisała wszystko bardzo szczegółowo, dlatego wyobrażenie sobie wysp Tryjonu było łatwizną.
W "Tryjonie" przede wszystkim poruszany jest temat naszej tożsamości. Dowiadujemy się, jak ważne są emocje i jak wpływają one na naszą osobowość. Czytamy, co może się stać, gdy wyprzemy się swoich uczuć, gdy spróbujemy je zablokować, wyłączyć.
Melissa Darwood pisze też tu o tym, jak wychowanie wpływa na nasz charakter. Bohaterowie są niezwykle różnorodni i na ich przykładzie zobaczycie, co może nas skłonić do określonych działań. Ta książka to tak naprawdę kopalnia wiedzy o nas samych, naszych lękach, uczuciach i stylu bycia.
Historia Mili pokazuje, że każdy z nas czegoś się boi i nikt nie radzi sobie perfekcyjnie z emocjami. Jednak nie możemy pozwolić naszym lękom przejąć kontroli nad naszym życiem, czy też chować się w swojej skorupie niczym żółw.
"Tryjon" to książka, która zachwyca nie tylko swoją fabułą. Świat tu przedstawiony został zaplanowany niezwykle szczegółowo, dlatego czytelnik nie ma problemu z wyobrażeniem sobie miejsca rozgrywanych wydarzeń. Postacie reprezentują kilka konkretnych typów osobowości i możecie odnaleźć siebie pośród bohaterów. Ja utożsamiam się z Anną i czytając o niej, zwróciłam uwagę na kilka rzeczy, których wcześniej u siebie nie zauważałam. Sam pomysł na książkę jest wyjątkowy, a wiecie, że oryginalność bardzo sobie cenię. Szczerze powiedziawszy, czytając "Tryjon", pomyślałam, że chętnie obejrzałabym ekranizację tej opowieści.
Poza świetnie wykreowanym światem i postaciami, znajdziemy tu mnóstwo ważnych kwestii, na których zazwyczaj się nie skupiamy. Wyobrażaliście sobie, co byłoby, gdybyście przestali się bać? Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego strach jest ważny? Czy człowiek, który w przeszłości uczynił wiele złego, ma jeszcze szansę na szczęście? Jak uwierzyć oskarżonemu o zabójstwo, który twierdzi, że nie pamięta ostatnich pięciu lat?
"Tryjon" mnie zachwycił i jestem pewna, że jeszcze nie raz będę wracać do tej książki. Polecam Wam ją z całego serca. Z przyjemnością przyznaję cztery kostki czekolady i czekam na kolejne powieści Melissy Darwood.
CHCESZ OBEJRZEĆ TRAILER TEJ KSIĄŻKI? KLIKNIJ TUTAJ.
Premiera "Tryjonu" zaplanowana jest na 18 kwietnia.
Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki dziękuję Melissie Darwood oraz Wydawnictwu SQN.
10 komentarze
Ta książka to zdecydowanie coś nowego :) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńO, brzmi kusząco!
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś tę książkę przeczytać; taka tematyka mnie interesuje - odkrywanie własnego ja, ale nie w oczywisty sposób, a gdzieś między wierszami. Myślę, że ta pozycja może się mi spodobać. :D
Pozdrawiam jeżowo
Nikodem z Jeże czytają :D
Ta koncepcja Tryjonu i sądu brzmi bardzo interesująco i ciekawie, chętnie bym przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam "w kolejce" - to będzie moje pierwsze spotkanie z autorką. Dziwi mnie jedynie, że to Polka, a przybrała sobie zagraniczny pseudonim (bo to chyba pseudonim?), który sugeruje, że jest z kraju anglojęzycznego... By nie było - nie mam nic przeciwko pseudonimom samym w sobie ;) Tylko nie rozumiem "udawania" kogoś z USA/Anglii, bo to wygląda trochę jak wstydzenie się własnego kraju. A przecież to nasi autorzy są najlepsi :D
OdpowiedzUsuńTak się zdarza coraz częściej. Ja już kilka razy nabrałam się na takie pseudonimy. Bardzo duzo Polaków ma niechęć do polskich autorów. Nie lubią, kiedy akcja rozgrywa się w Polsce, albo z góry stwierdzają, że to co polskie jest gorsze. Niestety, wiele osób pisało mi na ig, że czują niechęć do naszych autorów i nie wiedzą w sumie dlaczego, ale nie chcą dać im szansy. W takim wypadku zagraniczny pseudonim to jedyna szansa na przekonanie ludzi do polskiej twórczości. :)
UsuńO, to się wypowiem, bo ja również przymierzam się do wydania książki pod pseudonimem, więc wspomnę, jak to wygląda z mojego punktu widzenia :)
UsuńTo nie jest tak, że się wstydzę, ale właśnie:
a) polscy czytelnicy chętniej sięgają po zagranicznych twórców (statystyka miażdżąca
i b) chciałabym publikować pod krótkim łatwo wpadającym w oko pseudonimem, niż imieniem i nazwiskiem pełnym sz cz dź ą ę, którego nikt nie zapamięta :)
O matko! Ja już się zakochałam a nawet chwilę temu nie wiedziałam o jej istnieniu! <3
OdpowiedzUsuńKsiążka brzmi świetnie, zwłaszcza te aspekty psychologiczne. :) Już wiem, że naprawdę warto po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńJestem przeokrutnie ciekawa tej książki! :D Mam ją już u siebie i niedługo zaczynam czytać :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)