Kiedy usłyszałam o "Przeklętych świętych", wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Moi ulubieni blogerzy polecali tę powieść, więc naprawdę miałam wysokie oczekiwania. Spodziewałam się interesującej młodzieżówki z odrobiną magii. A co dostałam? Historię nudną jak flaki z olejem...
Miała być to opowieść o cudach i wierze w nie. Obiecywano nam zagadkowe miasteczko, ciekawe postacie, wciągające wątki i tajemnice. Niestety, tego w "Przeklętych świętych nie znajdziecie".
W miasteczku Bicho Raro dzieją się cuda. Trójka nastolatków prowadzi swoją nielegalną rozgłośnię radiową w starej ciężarówce. Rodzina Soria rodziła się z umiejętnościami czynienia cudów, dlatego do ich domu przybywali wędrowcy z całego świata.
My, Soria, musimy być ostrożni przy pątnikach, bo jeśli wpłyniemy na nich po pierwszym cudzie, ogarnie nas nasz własny mrok, a to jest coś strasznego, czego nikt nie chciałby ujrzeć, gorsze niż mrok kogokolwiek z nich.
I dlatego rodzina cudotwórców nie zaprzyjaźnia się z osobami, szukającymi cudów. Nie rozmawiają z nimi, nie spędzają czasu, jedynie zapewniają schronienie i upragniony cud. Gdyby złamali te zasady i zbliżyli się do pątników, wpłynąłby na nich mrok, co już kiedyś się wydarzyło i było nauczką na wiele lat.
Wy i każdy inny pątnik możecie pognać do Bicho Raro, aby otrzymać cud. "Cud", powiecie? Tak, cud. Cud, który sprawi, że wasz wewnętrzny mrok stanie się widoczny w niezwykły i szczególny sposób. Gdy już ujrzycie, co was dręczyło, możecie to przemóc, a następnie odejść wolni i spokojni.
Najsmutniejsze jest to, że ta książka miała potencjał, ale autorka (którą możecie znać z "Króla kruków") go zmarnowała. "Przeklęci święci" zachwyca klimatem, lecz niestety tylko tym. Będąc w połowie tej historii, zastanawiałam się, czy akcja kiedykolwiek się rozkręci - odpowiedź brzmi "nie". Niby pod koniec już prawie coś się dzieje, ale "prawie" to słowo kluczowe. Tu wszystko jest na pół gwizdka, postacie, które mogłyby rozkochać w sobie czytelników, były nijakie i czasami zastanawiałam się, kto jest kim. Autorka tak kiepsko ich opisała, że naprawdę, nie dziwcie mi się. Obiecanych tajemnic nie odnalazłam. Po wciągającej fabule ani śladu. Tak, jak wspomniałam na początku - "Przeklęci święci" są po prostu nudni. Niestety, jest to dotychczas moje największe rozczarowanie 2018 roku i dlatego przyznaję jedynie jedną kostkę czekolady. A mogło być tak dobrze, bo zapowiadało się naprawdę wyjątkowo!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Uroboros.