Na prywatnym półwyspie usytuowany jest zamek Pa Salta. Mężczyzna adoptował sześć córek z różnych części świata i nadał im imiona Siedmiu Sióstr, jego ulubionej gromady gwiazd. Pierwszy tom serii "Siedem sióstr" skupia się na Mai, najstarszej z córek.
Książka rozpoczyna się śmiercią Pa Salta, która silnie wpływa na życie dziewcząt. Najsilniej odczuwa to Maja, która jako jedyna mieszkała obok ojca. Pa Salt zostawia każdej z córek list ze wskazówkami, skąd pochodzą, aby miały możliwość odszukania swoich korzeni, jeśli tylko tego zapragną. Maja waha się, jednak słowa ojca zapisane przed śmiercią sprawiają, że dziewczyna znajduje w sobie odwagę i wyrusza ze Szwajcarii do Brazylii, gdzie rozpoczyna poszukiwania swoich biologicznych rodziców.
Lucinda Riley zachwyca swoim stylem, pisze płynnie, a jej słowa czyta się z przyjemnością. Historia, którą stworzyła, chwyciła mnie za serce i już w połowie książki byłam pewna, że jest to coś niezwykłego, a przecież to dopiero pierwszy tom! W sierpniu na polskim rynku wydawniczym pojawi się czwarty tom, a autorka zapowiedziała, że cała seria będzie składała się z siedmiu części, jednak będziemy musieli na nie poczekać.
Wielką zaletą tej książki jest fakt, że autorka nie potraktowała postaci drugoplanowych po macoszemu. Każdy bohater tej powieści jest opisany na tyle szczegółowo, że czytelnik widzi wyraźnie nie tylko jego charakter, ale i motywacje do takiego, a nie innego zachowania, jego przemianę i czynniki, które wpłynęły na nią. Jednocześnie Lucinda Riley nie przedłuża i nie zanudza czytelników, przekazywana przez nią historia jest po prostu fascynująca, dokładnie przemyślana, ale i podana w przepiękny sposób.
Przypomnę, że seria będzie liczyć siedem tomów i autorka zapowiedziała już, że każdy tom rozpoczyna się od tego samego wydarzenia, w tym samym miejscu, opisuje jednak przygody innej siostry.
Sama inspiracja konstelacją Siedmiu Sióstr, pomysł na postać tajemniczego Pa Salta, który adoptuje dziewczynki pochodzące z różnych części świata i nadaje im imiona gwiazd, może zachwycić. W tej książce znajdziemy również mnóstwo alegorycznych wersji mitów i legend, co nadaje historii niezwykły klimat.
Wspomnę tutaj, że patrząc na okładkę i tytuł oraz pierwsze rozdziały, odniosłam wrażenie, że jest to literatura fantastyczna, ale byłam w błędzie, co nie oznacza, że jestem rozczarowana.
Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent. Oczyma sięga gwiazd.
W pierwszym tomie przeplata się historia Mai odkrywającej swoje pochodzenie z opowieścią o jakże emocjonującym życiu jej prababki Izabeli, rozgrywającą się w latach dwudziestych XIX wieku w Brazylii oraz we Francji. Co ciekawe, ważnym elementem akcji jest budowa statuy Chrystusa Zbawiciela w Rio de Janeiro. Mamy okazję poznać tajemnice procesu powstawania jednej z najbardziej imponujących budowli na świecie.
Historia Mai zmusza do refleksji nad strachem, który powstrzymuje nas przed prawdziwym życiem. Ludzie, którzy wciąż żyją wyrzutami sumienia, tak naprawdę nie żyją, jedynie istnieją. Maja rozkwita na naszych oczach, ale czeka ją długa droga, by stać się kobietą odważną. Czytelnik ma zaszczyt obserwowania tego rozwoju, który być może wpłynie również na samego odbiorcę. Maja tak naprawdę wraca do świata żywych, zaczyna oddychać pełną piersią, po wielu latach zwykłej egzystencji.
"Siedem sióstr" zachwyciły mnie nie tylko romantyczną historią (a nawet romantycznymi historiami), ale i stylem pisania autorki, która jednym zdaniem potrafi sprawić, że motyle w moim brzuchu ożywają. W pierwszym tomie emocji nie brakowało, była też cenna lekcja oraz niezwykły klimat minionego wieku. Dołączając do tego sam pomysł na fabułę, mamy książkę, o której długo nie zapomnę. Jest to najlepsza powieść, jaką czytałam w tym roku, dlatego czym prędzej biorę się za kolejne tomy, a ponieważ w kolejnych częściach następne siostry będą odkrywać swoje korzenie, czeka nas podróż po całym świecie, ale i daleko w przeszłość. Czy może być coś piękniejszego? Koniecznie przeczytajcie tę serię, bo gdybym mogła, to nagrodziłabym pierwszy tom nie czterema kostkami czekolady, a całą tabliczką i to tej mojej ulubionej, o smaku OREO. Rozumiecie więc, że to wielka miłość. :)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Albatros.