To była historia jak z bajki. Poznali się w zabawnych okolicznościach w rodzinnym mieście, spędzili ze sobą dzień, który dla obojga z nich był trudny. Pozwolili sobie cieszyć się chwilą i robili tak przez siedem cudownych dni. Nie znali się dobrze, ale mieli wrażenie, że znają się od zawsze. Nie chcieli się rozstawać, dlatego obiecali sobie, że kiedy on wróci z wakacji w Hiszpanii, od razu się spotkają.
Jednak bajka się skończyła, a on się nie odezwał.
Sarah i Eddie przeżyli razem przez siedem dni więcej niż przez całe życie oddzielnie. Byli dla siebie stworzeni i wiedzieli to. Uczucie między nimi było niezaprzeczalne. Jak mogliby zignorować coś tak realnego? Tak potężnego?
Sarah wierzyła w zapewnienia Eddiego, że gdy tylko wróci z urlopu, skontaktuje się z nią. Zaplanują przeprowadzkę, rozpoczną wspólne życie. Nie chciał wyjeżdżać na te wakacje, ale wszystko było już opłacone, szkoda byłoby to zmarnować. Wiedzieli, że spędzą ze sobą resztę życia, dlatego nie bali się tej krótkiej rozłąki.
A jednak przez cały wyjazd Eddie nie odezwał się ani słowem do Sarah. Zadurzona w nim po uszy kobieta była w stanie mu to wybaczyć. Lecz gdy jego urlop dobiegł końca, nadszedł dzień, w którym mieli się spotkać, a on wciąż uparcie milczał i nie pojawił się, Sarah zaczęła się martwić.
Przecież nie mógł się nią jedynie zabawić. Przecież to było, to JEST na poważnie. Zagubiona kobieta rozpoczęła na własną rękę małe poszukiwania. Okazało się, że Eddie od momentu ich rozstania nie logował się do internetu. Nikt nie widział go od tamtego czasu. Co stało się jej ukochanemu?
A może Sarah przesadza? Może tylko ona czuła podniosłość ich uczucia? Może Eddie po prostu się nią zabawił, a ona nie mogąc się z tym pogodzić, wymyśla niestworzone scenariusze?
Prawda jest nieprzewidywalna i brutalna. Złamie serce nie tylko Sarah, ale i Wam.
"Bez słowa" zaskoczyło mnie całą gamą uczuć, jaką wzbudziła we mnie ta książka. Nie spodziewałam się, tak wzruszającej i zaskakującej opowieści. To historia o przeznaczeniu, karmie, losach, które są pogmatwane i zawiłe. Nic nie dzieje się przypadkiem.
Jestem pełna podziwu dla postaci Sarah. Nie jedna osoba na jej miejscu poddałaby się już wiele razy. Ona jednak niestrudzenie walczyła. Romantyczna cząstka mnie była zachwycona losami Sarah i Eddiego, jednak potem wszystko się skomplikowało i miałam złamane serce.
W tej książce ważne są też postacie drugoplanowe oraz wątki poboczne. Poznacie bliżej fundację, która zatrudnia klaunów do pocieszania dzieci w hospicjach. Przeczytacie o przyjaciółce Sarah, która od lat stara się o dziecko, jednak wciąż to się nie udaje. Opada z sił, jest pozbawiona nadziei. Czy istnieje dla niej jeszcze choćby maleńka szansa na szczęśliwe życie bez potomka?
Koniecznie przeczytajcie "Bez słowa", bo ta niepozorna historia, zawierająca elementy romansu i thrillera, wstrząśnie waszym światem i nie pozwoli oderwać się od książki.
Za możliwość przeczytania "Bez słowa" dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Premiera 1 października.
6 komentarze
Już nie mogę się doczekać, kiedy ta książka dotrze do mnie od wydawcy. 😊
OdpowiedzUsuńWejście na twojego bloga to dla mnie zabójstwo! NIe mołam się oprzeć! Musiałam sięgnąć po czekoladę! :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło,
mocnaherbata.pl
Kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńDopiero słyszę o tej książce. I mam za dużo do nadrobienia XD, kurde, kiedy ja przeczytam te wszystkie ksiązki.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie słyszę się po czekoladę i na tą powieść 😉
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie, i zastanawia mnie co było przyczyną braku odzewu ze strony Eddiego... mam nadzieję, że nie jego śmierć? a nawet jeśli, to mi nie zdradzaj! sama się dowiem jak sięgnę po tę książkę :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)