Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Brakuje wiary, że jeszcze teraz, tutaj uda się odnaleźć choć fragment zagubionej niegdyś beztroski. Smuga szarego pyłu ciągnie się za człowiekiem, przesłaniając okruchy nadziei, które mogłyby stać się drogowskazem.
Kiedy więc nie ma już ani drogi powrotu, ani dna, od którego dałoby się odbić, często nie pozostaje nic innego, jak tylko skoczyć w najgłębszą toń mrocznego jeziora, by poznać jego nieodgadnione tajemnice.
"Karminowe serce" to przygody Laury, która rozpoczyna nowy rozdział w życiu od przełomowego wydarzenia, jakim jest przeprowadzka z Warszawy do Bukowej Góry, leżącej w okolicach Krakowa. Z ciasnego mieszkania przenosi się do wiejskiej chatki otoczonej sadem, wrzosowymi polami oraz jeziorem.
W miasteczku szybko znajduje sobie przyjaciół. Zakochuje się w manufakturze czekolady o nazwie "Złote serce", z którą wiąże się wspaniała legenda. Jednak, czy z pewnością jest to tylko legenda?
Książka jest przesiąknięta aromatem gorącej czekolady. To pełna romantyzmu i ciepła opowieść, która urzecze każdą kobietę. To dowód na to, że wszystko jest możliwe. "Karminowe serce" daje nadzieję na lepsze dni, a poza tym czyta się ją błyskawicznie! Jest to powieść idealna na zimne jesienne wieczory. Aż się prosi, aby podczas lektury pić czekoladę i zanurzyć się w przygodach Laury.
Bohaterowie są szczerzy, prawdziwi, bardzo realistyczni. Laura niczym anioł stróż wkracza w ich życie i choć nie może poradzić sobie ze swoimi problemami, pomaga mieszkańcom Bukowej Góry, a miasteczko szybko staje się jej domem.
W tej książce znajdziemy nie tylko zagubioną Laurę, ale i mnóstwo innych osób, których życie nie oszczędziło, a los ich nieco poturbował.
Myślę, że nie jestem jedyną, którą nudzą długie opisy w książkach. Jednak Dorota Gąsiorowska posługuje się nimi genialnie. Czy to opowiada nam o wystroju wnętrza, czy o widokach rozciągających się przed główną bohaterką, czy nawet o wyglądzie danej postaci - robi to drobiazgowo, ale jakże poetycko! Aż chce się wejść do akcji tej książki i na własne oczy zobaczyć to wszystko, o czym czytamy.
To, co mnie urzekło w "Karminowym sercu" to z pewnością klimat tej powieści. Jest to niezwykle ciepła opowieść, choć nie opowiada ona radosnej historii. Jest wiele bolesnych fragmentów, to prawda, ale przez to ta książka staje się jeszcze bardziej realistyczna, bo niczym życie jest słodko-gorzka. Czytając dzieło Doroty Gąsiorowskiej, czułam w powietrzu zapach wrzosów i czekolady. Byłam kupiona.
Niestety, rzadko kiedy życie jest piękną niespodzianką zapakowaną w kolorowy papier. Dużo częściej przypomina stary znoszony pulower, który jesteś zmuszona ubierać każdego dnia, bo zwyczajnie nie stać się na inny.
"Karminowe serce" było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Doroty Gąsiorowskiej, ale raczej nie ostatnie. Jestem zauroczona barwnym stylem autorki i niezwykłym klimatem, którym zachwycałam się już od pierwszych stron. Zakończenie zaskakuje, a także jest lekcją dla czytelnika, że wszystko może się zdarzyć.
Polecam Wam tę książkę z całego serca i zachęcam, abyście przed sięgnięciem po nią, zrobili sobie kubek gorącej czekolady. Nie będziecie żałować. Relaks gwarantowany. :)
"Karminowe serce" nagradzam czterema kostkami czekolady.
Dziękuję Wydawnictwu Znak za możliwość przeczytania tej książki.
Premiera "Karminowego serca" już 3 października.
4 komentarze
Czekam na premierę tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz o tej książce :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty :D Chyba sama przeniosę się gdzieś do jakieś małej mieścinki ;) Może właśnie tam coś na mnie czeka ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie nadrobić zaległości i zapoznać się z twórczością autorki. Ten klimat najbardziej mnie kusi, chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)