Niczego nie ukryjesz. Wszystko, co zrobisz, każda twoja decyzja, odciśnie się nie tylko na twojej duszy, ale i na twoim ciele. W tym świecie tatuaże są nieodłączną częścią życia człowieka. Narodziny, nadanie imienia, pierwszy tatuaż. Taka jest kolej rzeczy. Drzewo genologiczne na plecach. Przewinienia, występki, edukacja i umiejętności na dłoniach. Tatuaż małżeński na pośladku.
Witaj w świecie, gdzie nikt nie ma nic do ukrycia.
Leora właśnie wkracza w dorosłe życie, jednak ten ważny moment w jej życiu odbywa się w cieniu tragedii, jaką jest śmierć jej ojca. Dziewczyna nie jest przerażona jego odejściem, po prostu pragnie, aby było już po ceremonii ważenia dusz i aby mogła mieć tatę z powrotem w domu. Jakim cudem, zapytacie? Kiedy człowiek umiera, jego skóra pełna tatuaży przerabiana jest na księgę, która po odczytaniu jest ważona. To wtedy zapada decyzja, czy zmarły był dobry i może wrócić do domu w postaci książki, czy też zasługuje na karę, jaką jest spalenie na oczach bliskich.
(...) w życiu chodzi o zbieranie symboli, aż w końcu się umrze. A potem człowiek staje się księgą albo zostaje spalony.
To naturalna kolej rzeczy, do której Leora przywykła, dla niej tak wygląda życie. Tatuaże są niezwykle ważne, dzięki nim dusza może być wolna, ludzie wszystko o tobie wiedzą. Dziewczyna jest tak zafascynowana tą dziedziną sztuki, że gdy kończy szkołę, decyduje się na zostanie tatuatorką i rozpoczyna staż przygotowujący ją do tego zawodu. Jednak w tym czasie wychodzą na wierzch informacje ukrywane przez całe życie Leory, a czytanie księgi ojca się przedłuża. Czyżby dziewczyna była przez całe życie okłamywana? Czy ukochany ojciec, wzór prawego obywatela, miał drugie oblicze, pilnie skrywane przed córką?
Życiem Leory zatrzęsie, a solidne podstawy, za jakie uważała zasady, którymi kierowała się przez wszystkie lata, runą w jednej chwili. Co skryli przed córką jej rodzice?
Po raz pierwszy w życiu wątpię w moją wiarę i to mnie przeraża.
Po raz pierwszy chcę zmienić zasady.
I po raz pierwszy zastanawiam się, czy ma znaczenie to, co znajduje się na twojej skórze, jeśli stawką jest dusza?
Osoby, które są tu ze mną od dłuższego czasu, wiedzą, że najbardziej sobie cenię oryginalność. To dla mnie istotne, by autor wniósł swoją książką pewną dozę świeżości do literatury. Alice Broadway, której "Tusz" jest debiutem, zrobiła to fantastycznie. Pomysł na utopijny, fantastyczny świat zasługuje na ogromne brawa. Autorka nie tylko przybliżyła nam sztukę tatuowania i rzuciła na nią nowe światło, ale i poruszyła temat bycia dobrym człowiekiem. Historia Leory zmusza do przemyślenia, czy w życie jest czarno-białe. Czy jest tylko dobro i zło. Czy nie ma odcieni szarości. Czy decyzja o tym, co jest w porządku, a co nie, jest zawsze prosta i oczywista. To ważny temat, dlatego cieszę się, że został on "przemycony" do literatury młodzieżowej w tak oryginalny sposób.
To, co sprawiło, że musiałam dłużej zastanowić się nad oceną tej powieści, to drastyczne sceny. Niestety wydaje mi się, że jest ich nieco zbyt dużo, a może są po prostu zbyt szczegółowo opisane, jak na książkę dla młodych czytelników. Opis zdzierania z człowieka skóry nie brzmi zbyt przyjemnie, a ja, mimo że nastolatką już nie jestem, krzywiłam się z bólu. Doszłam jednak do wniosku, że autorka postanowiła zostawić to w nieco okrutnej formie, aby pokazać czytelnikom jak najbardziej realnie tę historię. Tu nie było miejsca na ogólniki.
Ważną częścią "Tuszu" są bajki. Jeśli wczytacie się uważnie, możecie rozpoznać tam baśnie, które poznaliście w dzieciństwie. Alice Broadway świetnie je wplotła w tę książkę, za co muszę ją pochwalić.
Komplementy należą się również grafikowi, zajmującemu się zaprojektowaniem okładki "Tuszu". Jest przepiękna. Na zdjęciu tego nie widać, ale uwierzcie mi, wspaniale lśni w słońcu. Jest bogato zdobiona, a jednocześnie nie jest przesadzona, a w dodatku świetnie oddaje charakter tej powieści. Brawo.
Jak widzicie "Tusz" warto przeczytać. Uważam, że czytelnik w każdym wieku znajdzie w tej książce coś dla siebie. Pisząc tę recenzję, dowiedziałam się, że to nie jest koniec przygód Leory, co bardzo mnie cieszy. "Tusz" nagradzam czterema kostkami czekolady i wyczekuję wieści o premierze kontynuacji.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
7 komentarze
Będę polować na tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńMusze przyrzynać, że bardzo mnie ciekawi ta książka :) Ale na razie stwierdziłam, że chwilowo ja odłożę w czasie i nie brałam do recenzji, bo strasznie krucho z czasem u mnie :( Może kiedyś, po maturze np. sobie kupię i przeczytam :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Wahałam nad tą książką, właśnie przez piękną okładkę - nie chciałam zawieść się mierną zawartością... Ale przedstawiony przez Ciebie opis naprawdę mnie zafascynował i chyba po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Intha
wielkimiliteramiikursywa.blogspot.com
Uważam, że ta książka wykorzystuje bardzo ciekawy motyw, wyszło to dość oryginalnie. Ale nie zmienia to faktu, że jest raczej kiepsko napisana. :/ Autorka musi trochę popracować nad stylem i kreowaniem przestrzeni. Mam nadzieję, że drugi tom będzie lepszy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytanie Naszym Życiem
Okładka taka cudowna, ze chętnie postawię ją na polce! I chętnie przeczytam! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym się polubić z tą książką :) Z wielką chęcią po nią sięgnę :D
OdpowiedzUsuńCzeka na półce, ale jeszcze się nie zabrałam. Twoja recenzja narobiła mi teraz nadziei, że może się "sprawdzi" - ostatnio boję się debiutów... Brutalność mnie nie rusza po przeczytaniu Nibynocy i Bożogrobia Kristoffa ;) więc tu nie powinna być problemem, chociaż chyba chciałabym od niej odpocząć. Fajnie, że autorka wplata klasyczne baśnie - bardzo lubię takie zabiegi w powieściach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)