Victoria Page i Thomas Wilde od kilku lat są małżeństwem. Oboje zajmują się zawodowo pisarstwem. Teraz w ich życiu pojawia się wiele zmian - Thomas proponuje przeprowadzkę do luksusowego mieszkania w Nowym Jorku, a także informuje żonę, że zamiast pisać jak dotychczas literaturę faktu, zaczyna swoją przygodę z kryminałami.
Nikt nie może przypuszczać, że mroczne i niezwykle krwawe dzieło zainspiruje kogoś do zabijania ludzi w sposób opisany w książce.
Thomas coraz częściej zachowuje się dziwnie, co niepokoi Victorię. Pojawiają się u niego dziwne fanaberie, robi się drażliwy i wybuchowy. Kiedy po raz pierwszy podnosi rękę na własną żonę, Victoria zaczyna zastanawiać się, czy to nie on sam stoi za tymi zabójstwami.
W dodatku każdej nocy śni jej się jej własna śmierć z rąk Thomasa. Długo zastawiałam się, czy Victoria nie jest jedną z chorych psychicznych osób, które w swoim obłąkaniu zaczynają obwiniać najbliższych o najgorsze rzeczy? Jedną z tych osób, którym rzeczywistość miesza się z koszmarem sennym?
Czy moje sny to coś w rodzaju proroczych wizji, swoista odpowiedź na zmieniające się zachowanie Thomasa, czy raczej są one przyczyną mojego lęku i rosnącej w sile paranoi? (...) Czym są? Przyczyną czy skutkiem? Czy wykrzywiają moją percepcję, każąc myśleć, że on się zmienia, czy raczej ukazują mi prawdę, której nie chcę i boję się zobaczyć?
Co zrobisz, jeśli okaże się, że poślubiłaś diabła?
Karina Hiddenstrom słynie ze swoich mrocznych i pełnych krwi książek. Okładka i tytuł jej najnowszej powieści zapowiadała, że i tym razem możemy spodziewać się tego typu scenerii. I tak było. Przemoc domowa, gwałt, ale z drugiej strony miłość do męża i przebaczenie. Kryminał, który inspiruje kogoś do zabijania. Nieuchwytny morderca. Drastyczne, a jednocześnie realistyczne sny, które nawiedzają Victorię - czy są one przyczyną, czy skutkiem nieludzkiego zachowania jej męża? A w tle tego wszystkiego księżyc, który raz na jakiś czas staje się czerwony, niczym krwawy pączek, a naukowcy mimo wielu lat badań nie potrafią wytłumaczyć tej anomalii.
Przeszłość zaklęta jest w dźwiękach, zapachach, kształtach. A my ochoczo przestępujemy jej próg, niepomni, że zwiedzając kolejne komnaty i bratając się z duchami, gubimy teraźniejszość. Jednak czasami warto ją zgubić, czasem warto zgubić teraźniejszość, która okazuje się być niczym więcej jak tylko przereklamowanym produktem, oszustwem z przeceny. Bywa tak, że to właśnie przeszłość jest naszym jedynym azylem, mydlaną bańką, która zagwarantuje nam pozorne, błogie bezpieczeństwo.
Uwielbiam książki K.C Hiddenstorm, pomimo ich mrocznego nastroju. Autorka zawsze potrafi mnie zaskoczyć zakończeniem i tak było i tym razem. Nie lubię otwartych zakończeń, ale przyznaję, że świetnie zostało to rozegrane. Nie mogłam przypuszczać, że taki będzie finał "Krwawego księżyca". Oczywiście po przeczytaniu miałam niedosyt i od razu zapragnęłam więcej.
To, co nie podobało mi się w tej historii to jedynie fakt, że zbyt często sny Victorii myliły mi się z rzeczywistą akcją. Na początku było to ciekawe zagranie, jednak o kilka razy za często wykorzystane sprawiło, że poczułam się nieco zagubiona. Oczekujcie też, że spotkacie się tu z wieloma może nie drastycznymi, ale mocnymi scenami. Nie jest to historia fiołkami i różami usłana.
Książkę pochłonęłam w trzy godziny, czyta się ją błyskawicznie. Jestem zachwycona pomysłem na fabułę, postacią zabójcy inspirującego się książką. Wciągnęło mnie obserwowanie przemiany idealnego męża w diabła wcielonego. Uwielbiam cięty język i czarny humor autorki, który nieodłącznie towarzyszy jej bohaterom.
"Krwawy księżyc" zdobywa trzy kostki czekolady, a ja zachęcam Was do przeczytania pozostałych książek Kariny Hiddenstorm - "Władczyni Mroku" i "Po złej stronie lustra".
Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce - Karinie Hiddenstorm.
9 komentarze
Do tej pory trafiałam na same negatywne recenzje tej książki niestety.
OdpowiedzUsuńhmmmm, to chyba mojej nie czytałaś :)
UsuńBardzo lubię tę historię. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Lubię tajemnice i mroczne zakamarki w książkach a tutaj chyba takie znajdę.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad przeczytaniem tej książki :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu zastanawiam się nad jej przeczytaniem. Myślę, że kiedyś to zrobię, ale nieprędko.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Słyszałam o książce wiele złych jaki dobrych opini. Kiedyś postaram się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)