Długo wyczekiwana przeze mnie "Iskra" wreszcie trafiła do moich rąk. Jest to kontynuacja "Tuszu" (TUTAJ recenzja pierwszego tomu), który mnie zachwycił nie tylko okładką, ale i świetnie wykreowanym światem, w którym to tatuaże mówią o człowieku wszystko.
Jak pamiętamy z pierwszego tomu, nasza Leora zbuntowała się, co nie spodobało się władzom miasta. Teraz zostaje zmuszona do współpracy z burmistrzem i staje się jego szpiegiem. Leora ma bowiem do tego idealne warunki — jest pokryta tatuażami, ale pochodzi od nienaznaczonych, łatwiej jej będzie zdobyć zaufanie ludzi niepokrytych tuszem. Dziewczyna wyrusza poza terytorium miasta, przedziera się przez las i w końcu o mało nie gubi drogi, ale ostatecznie dociera do wioski nienaznaczonych, którzy nie traktują ją jak mile widzianego gościa.
Leora musi teraz przekonać ich, że przybyła tu, by dowiedzieć się czegoś o swojej biologicznej matce, której nie pamięta. Jej priorytetem jest zdobycie ich zaufania, a następnie cennych informacji i przekazanie ich burmistrzowi.
Mała iskra buntu, wykrzesana przez jedną dziewczynę, może wkrótce rozgorzeć wielkim płomieniem.
Część nienaznaczonych jest wrogo nastawiona do dziewczyny. Nie chcą jej w ich wiosce, nie ufają jej, stale mają ją na oku. Leora nie czuje się tam bezpiecznie.
Im dłużej przebywa wśród nienaznaczonych, tym więcej wie o ich życiu. Poznaje ich bajki, które brzmią tak podobnie, a jednocześnie tak bardzo się różnią od tych, które opowiadają w jej świecie. Dziewczyna aż gotuje się ze złości, że tak przekręcają historie dwóch sióstr, ale musi milczeć, ponieważ ma za zadanie stać się częścią tej społeczności. Za wszelką cenę.
Każdego dnia Leora jest świadkiem trudnego życia nienaznaczonych. Widzi, jak marne są ich zapasy żywnościowe. Obserwuje, jak jeźdźcy wybierają się do miasta, by okraść naznaczonych. Wykradają leki, ponieważ ich nie mają; nawet zwykłe przeziębienie może zabić dziecko. Zabierają ze śmietników koce, które dla Lenory są już zbyt zniszczone, by z nich korzystać, dla nienaznaczonych jednak każde okrycie jest na wagę złota.
Leora poznaje ideologię, obrzędy i tradycję nienaznaczonych. To silnie wpływa na jej dotychczasowe poglądy. Zaczyna rozumieć, że burmistrz manipuluje mieszkańcami miasta, stara się, aby byli wrogo nastawieni przeciwko ludziom, których skóra nie jest pokryta tuszem. Karmi ich kłamstwami, by byli gotowi do walki. A Leora musi pamiętać, że nie jest przyjaciółką nienaznaczonych; przybyła do nich, by ich szpiegować. Musi ich wydać burmistrzowi, przekazać mu wszystko, co wie o ich słabościach. Czy będzie w stanie zadać ostateczny cios nienaznaczonym? Czy może zaryzykuje i podda się zemście burmistrza za niedotrzymanie swojej części umowy?
Przez całe życie wierzyłam, że wy, nienaznaczeni, jesteście grzesznikami, a my prawymi ludźmi. Codziennie mówiono mi, że jeśli będę taka jak wy, zaprzepaszczę swoją duszę. Potem jednak przyszłam tutaj i okazało się, że macie te same historie, tylko że nie do końca takie same, więc nie wiem już, kto ma rację. A co, jeżeli nie mamy jej ani my, ani wy?
W drugim tomie cyklu "Ksiąg skór" dzieje się naprawdę dużo. Akcja jest wartka, czytelnik nie ma ani chwili wytchnienia. Niejednokrotnie nasza główna bohaterka ociera się o śmierć, dowodzi swojej odwagi oraz siły. Mimo młodego wieku Leora staje przed niezmiernie trudnym wyzwaniem, w którym to musi zadecydować, kogo wersja wydarzeń jest prawdziwa - naznaczonych czy nienaznaczonych? Czy będzie w stanie wybrać dobrą stronę mocy? A może wszyscy się mylą? Może obie strony manipulują Leorą, bo chcą, by dziewczyna stanęła po ich stronie? Jak wygląda prawda?
Uwielbiam tę historię i nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Autora znakomicie posługuje się piórem, wie, jak wzbudzić i utrzymać zainteresowanie czytelników. Często bawi się nami, zwodzi nas, by potem zaskoczyć. "Iskra" to nie tylko piękna okładka. To też fascynująca opowieść, która nie pozwoli Wam się nudzić. W kategorii literatury młodzieżowej z pewnością będę polecać cykl "Księgi skór".
(...) gdy miłość umiera, to boli tak, jak tusz na igle wprowadzany pod skórę; jak ukłucie, konieczne, by zakwitł piękny tatuaż.
Premiera 13 marca.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu We Need Ya.
2 komentarze
Nie powiem, okładka rzeczywiście bardzo ładna, książka wydaje się bardzo ciekawa. Lubię Twojego bloga, bo dowiaduję się o wielu ciekawych książkach, o których nie miałam pojęcia i nawet mam w planach kupno już kilku :)
OdpowiedzUsuńAh, tyle razy już widziałam te piękne okładki. Jestem bardzo ciekawa czy ta seria by mi się spodobała tak jak Tobie. Gdy nadrobię trochę książki We need YA to chętne przeczytam i tę serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Martynapiorowieczne.blogspot.com
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)