Stróż krokodyla
W jednej z kopenhaskich kamienic zamordowano studentkę. Ofiara miała wyrysowane nożem wzory na twarzy. Zabójca był wyjątkowo brutalny, jednak tworzył swoje dzieło, dopiero kiedy dziewczyna przestała się poruszać. Potrzebował spokoju, aby narysować idealne linie.
Kiedy policja rozpoczyna śledztwo, dowiaduje się, że właścicielka kamienicy, niepozorna staruszka, opisała morderstwo w swojej książce. Zrobiła to już kilka tygodni temu. Czy tym samym wydała wyrok śmierci na lokatorkę budynku?
Jak to możliwe, że scenariusz, który ułożyła miesiąc temu, nagle stał się rzeczywistością? Ktoś przeczytał jej zapiski i postanowił je zrealizować. Ale dlaczego?
"Stróż krokodyla" nie jest łatwą książką ze względu na swoją wielowątkowość. Przyznam Wam szczerze, że kilkukrotnie zmieniałam cel moich podejrzeń i kierowałam je na kogoś innego. Nie odgadłam zabójcy, ale to tylko zaleta tego thrillera.
Podobał mi się klimat, jaki autorka wytworzyła. Barwne opisy Kopenhagi, uroków tego miasta, jego charakteru sprawiły, że czułam się, jakbym tam była.
Ciekawe wydawało mi się wykorzystanie jeszcze niedokończonej, a więc również niewydanej książki, jako scenariusza, gotowego planu zabójstwa. Kto i w jaki sposób zdobył dostęp do tych zapisków? Jak odgadł, kim inspirowała się autorka, tworząc główną bohaterkę? Dlaczego to zrobił?
Czy byłaby w stanie zrobić to sama pisarka? Czy emerytowana nauczycielka miałaby tyle siły i odwagi, aby zabić? Być może zabrakło jej weny i postanowiła zamienić fikcję w rzeczywistość, by się zainspirować?
Nie miałam w planach czytać "Stróż krokodyla", ale cieszę się, że poznałam tę historię. Oryginalna, wciągająca fabuła. Mnóstwo podejrzanych i wiele motywów. Tak właściwie każdy przesłuchiwany mógłby zabić. Jednak w miarę upływu czasu liczba martwych osób wzrasta. Czy morderca jeszcze żyje? A jeśli tak, to kto będzie jego następną ofiarą? Jaki będzie kolejny rozdział książki?
Czasem nie dostrzegamy tego, co jest najbliżej nas. Bo tak bardzo pragniemy czegoś innego.
Ja naprawdę wciągnęłam się w akcję i choć książka jest obszerna, przeczytałam ją błyskawicznie. Była świetną odskocznią od notatek z materiałami na egzaminy, które ostatnio czytam non stop.
Bohaterów mamy tutaj mnóstwo, a postacie większości z nich Katrine Engberg postanawia nam przybliżyć. I tak zaglądamy za kulisy życia lokatorów kamienicy, w której zamordowano, ale i poznajemy szczegółowo plan dnia policjantów prowadzących to śledztwo, a także sprawdzamy, jak wygląda codzienność bliskich ofiary, po tej ogromnej stracie. To wszystko sprawia, że szczegółów do zapamiętania jest mnóstwo, a że każdy z bohaterów ma coś na sumieniu, to naprawdę mamy wielu potencjalnych morderców. Kto jest tym właściwym? Czy uda ci się odgadnąć?
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
2 komentarze
Ciekawa recenzja, intrygująca książka :)
OdpowiedzUsuńCztery czekoladki i opis zdecydowanie mnie przekonał *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
iskraczyta.blogspot.com
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)