Niepokorna królowa
"Niepokorna królowa" to kontynuacja "Króla bez skrupułów". Pierwsza część, mimo że jest to erotyk pełen brutalności, podobała mi się. Niestety, drugi tom całkowicie zaprzepaścił to dobre wrażenie.
Keira wciąż należy do Mounta, nie jest w stanie zerwać umowy. Jej światem zatrzęsła informacja, że jej mąż jest cały i zdrowy, mimo że już dawno go pochowała. Mężczyzna grozi jej, chce od niej ogromnej sumy pieniędzy. Wtedy do akcji wkracza bohaterski Mount, a Keira zaczyna inaczej patrzeć na swojego tyrana.
Brzmi źle i tak niestety jest. Wydawało mi się, że to jakiś odcinek telenoweli. Potwierdza to też mała objętość książki.
W drugim tomie Mount zaczyna zauważać, że zależy mu na Keirze, chce, aby i ona na niego inaczej spojrzała, nie tylko z nienawiścią. Stara się, by zmienić jej zdanie na jego temat, ale te próby kończą się różnym skutkiem. Najczęściej Keira jeszcze bardziej wpada w szał. On chce jej pomóc, by ją uszczęśliwić. Kobieta jednak jest dumna i nie chce przyjąć pomocy Mounta.
Mount, na myśl, o którym drży całe miasto, jest pod coraz większym wpływem rudowłosej Keiry. Ludzie zaczynają to zauważać i być może odważą się, by wykorzystać ją jako słabość Mounta. Przewiduję, że tak właśnie będzie wyglądać z grubsza trzeci tom. Mnie chyba jednak wystarczy i zakończę czytanie tej trylogii na "Niepokornej królowej". To nie dla mnie.
Przyznam się, że po zaledwie kilku dniach od przeczytania tej książki, mam problemy z opowiedzeniem, o czym była. Nie jest to historia, która zostaje z nami na dłużej. Najprzyjemniej wspominam rozdziały, które toczyły się w Irlandii. Bohaterowie nawet trochę pozwiedzali. Niestety jedynie Muzeum browaru Guinessa...
Akcja jest zbyt przewidywalna, przypomina brazylijską telenowelę. Bohaterowie albo się kłócą, albo uprawiają seks. Nie ma nic pomiędzy. Już w recenzji pierwszego tomu uprzedzałam, że nie jest to książka dla każdego, nie brakuje w niej brutalności i ostrego języka. O ile byłam w stanie to znieść w "Królu bez skrupułów", to niestety dwa tomy z takim słownictwem to dla mnie stanowczo zbyt wiele. Wymiękam. Przyznaję jedną kostkę czekolady.
Premiera 15 maja.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Editio.
1 komentarze
Mi nie spodobało się już to w pierwszym tomie i dlatego też nie pokusiłam się na kolejny. I niech tak już zostanie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)