Test na miłość
Esme, mieszkanka prowincji w Wietnamie, pracuje, sprzątając toalety. Mieszka wraz z malutką córeczką, mamą i babcią; nawet nie ma własnego łóżka, śpi na macie. Pewnego dnia spotyka zamożną kobietę, która składa jej niezwykłą propozycję.
Pojechałabyś do Ameryki na całe lato, spotkała mojego syna i zobaczyłybyśmy, czy do siebie pasujecie. Jeśli się nie uda, to po prostu wrócisz do domu. W najgorszym wypadku pójdziesz na trzy wesela, będziesz się dobrze bawić i zjesz dużo smacznego jedzenia. Co ty na to?
Khai, syn, dla którego żony szuka kobieta, ma autyzm. Trudniej mu rozumieć emocje, dlatego też nie szuka partnerki. Ma już 26 lat, jest przystojnym i inteligentnym mężczyzną, a matka chce mu jedynie pomóc. Stąd właśnie ta szalona propozycja. Kobieta uważa, że Esme będzie idealną żoną dla Khaia.
Dziewczyna porzuca swoje dotychczasowe życie, aby rozpocząć przygodę w Ameryce i sprawdzić, czy jest w stanie rozkochać w sobie mężczyznę.
Brzmi trochę jak baśń o Kopciuszku, prawda? No cóż, nie spodziewajcie się, że wszystko pójdzie jak z płatka, a Khai zakocha się w Esme od pierwszego wejrzenia.
Helen Hoang zawojowała rynkiem wydawniczym, rok temu. Jej debiut "Więcej niż pocałunek" okazał się bestsellerem. Na całym świecie czytelnicy zachwycali się humorem i swobodnym stylem tej początkującej autorki. Kiedy przyszła pora na drugą książkę, oczekiwania były wysokie.
Odniosłam wrażenie, że "Test na miłość" nieco mniej mnie porwał niż "Więcej niż pocałunek". Różnica jest jednak minimalna, bo i książki są utrzymane w podobnym tonie. Obie skupiają się na chorobie, jaką jest autyzm, tyle że tym razem dotyka ona postać męską, dzięki czemu zyskujemy nową perspektywę. W obu tych powieściach widoczne jest, wspomniane już wcześniej, wyjątkowe poczucie humoru Hoang, które nadaje oryginalnego klimatu całej historii.
Ciągle o niej myślał: była jak piosenka, która bez ustanku grała mu w głowie.
Książka o autyzmie mogłaby być utrzymana w smutnym tonie. Mogłaby skupiać się na ograniczeniach życia z tym schorzeniem, ale na szczęście autorka nie decyduje się na taki zabieg. Pokazuje nam zabawne wpadki, które zdarzają się Khaiowi. Nie użala się nad jego postacią, pokazuje, jak jest, ale w pozytywnym tonie. Uświadamia, że autyzm nie jest wyrokiem.
Postać Esme może być inspiracją. Dziewczyna nigdy nie miała łatwego życia i pewnie dlatego jest skłonna do takiego poświęcenia. Nie chce zostawić na kilka miesięcy swojej rodziny, ale widzi w tym wyjeździe szansę na lepsze życie. W Ameryce rozpoczyna naukę w szkole wieczorowej. Ćwiczy swój angielski oraz robi kurs księgowości. Początkowo po to, aby zaimponować Khaiemu, który pracuje w finansach. W ciągu dnia pracuje w restauracji przyszłej teściowej, więc nie można jej zarzucić lenistwa. Nie pojechała do Ameryki, aby odpocząć, ale po to, aby w pełni wykorzystać szansę, jaką dał jej los. Co z tego wyjdzie? Przekonajcie się sami.
Dla mnie najciekawsze było to, co przeczytałam w podziękowaniach autorki. Okazuje się, że Helen Hoang napisała "Test na miłość" inspirując się postacią swojej mamy, która tak jak Esme była waleczną postacią i poradziła sobie ze wszystkimi rzucanymi przez los kłodami. Pisarka przyznała również, że postać Esme miała być drugoplanową, ale podczas tworzenia książki tak ewoluowała, że przyćmiła inne bohaterki tej historii. :)
"Test na miłość" zdobywa cztery kostki czekolady. To urocza i zabawna historia. Zauważyłam, że właśnie te dwa przymiotniki najczęściej są zestawiane z książkami Helen Hoang. "Test na miłość" szczególnie teraz, może okazać się ucieczką na kilka godzin od rzeczywistości, która nas otacza. Z pewnością miło spędzicie czas z bohaterami tej powieści.
Sprawdź poniżej, gdzie kupisz tę książkę w najlepszej cenie.
2 komentarze
A ja właśnie póki co nie miałam do czynienia z twórczością autorki i bardzo chętnie się skuszę! :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszego tomu i na razie nie planuję po niego sięgać,als wypadałoby kiedyś zapoznać się z powieściami tej autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)