"Siostra słońca" to szósty tom serii "Siedem sióstr". Pojawiały się głosy, że książki można czytać w dowolnej kolejności, ponieważ wszystkie zaczynają się od tego samego momentu, ale opisują przygody innej z sióstr, ja się z tym nie zgadzam. Możecie sobie sporo "zaspoilerować", jeśli pomieszacie kolejność.
Tym razem poznajemy bliżej Elektrę, najmłodszą z sióstr. Przyznam szczerze, że obawiałam się spotkania z tą bohaterką. Już w poprzednich tomach, pojawiając się w tle wydarzeń, dała się poznać jako wybuchowa, nieco egoistyczna postać. Bałam się, że nie polubię się z Elektrą, co odbierze mi radość czytania. Na szczęście tak nie było.
Kiedy poznałam historię tej bohaterki, lepiej ją zrozumiałam. Dowiedziałam się, co motywowało jej dotychczasowe zachowanie. To rzuciło światło na tę postać. Na szczęście Elektry nie da się nie lubić. Owszem, ma wybuchowy charakter, ale kto by nie miał, jeśli wychowywałby się jako najmłodsza z sześciu sióstr. Od dzieciństwa musiała walczyć o uwagę.
– Jak to jest, że niby mam wszystko, a czuję się tak, jakbym nie miała nic? – spytałam gór.
Zeskakując z półki, uświadomiłam sobie, że potrzebuję prawdziwego życia i... trochę miłości. Ale gdzie mam tego szukać, to chyba tylko Pan Bóg wie... no, może jeszcze Pa Salt, tam w niebie.
Wydaje mi się, że tom szósty jest najtrudniejszy. Elektra jest światowej sławy modelką. Swoje cierpienie tuszuje alkoholem i narkotykami. Jest uzależniona i powoli sięga dna. Śmierć ojca pogorszyła jej stan psychiczny. Do tego rzucił ją mężczyzna, którego kochała. Jest źle. Czy Elektra w porę otrzyma pomoc? I najważniejsze: czy ją przyjmie? A może pozwoli sobie stoczyć się na samo dno?
W tej książce Lucinda Riley poruszyła kilka trudnych tematów. Mówiłam już o uzależnieniach od narkotyków i alkoholu. Mocno wybrzmiewa również wątek rasizmu. Jesteśmy świadkami walki o równe prawa dla osób czarnoskórych. Pojawiają się również dobrze znane nam osoby – Martin Luther King oraz Barack Obama.
Tym razem autorka zabiera nas w podróż do... Afryki! Wraz z wyjątkowymi bohaterami zwiedzamy to wyjątkowe miejsce i uczymy się, że ten kontynent rządzi się swoimi prawami.
Zauroczyły mnie barwne opisy bohaterów. Dawno nie widziałam takiej feerii postaci. Ich charaktery są tak szczegółowo opisane, że odniosłam wrażenie, że ja po prostu znam tych ludzi. Charyzmatyczne, pełne pasji, ambicji kobiety i nieco tajemniczy, trochę skryci mężczyźni. Każda z pojawiających się w "Siostrze słońca" osób jest wyjątkowa i nie mówię tego na wyrost.
Kochanie, "kiedyś" nie istnieje. Jedyny czas, jaki mamy to teraz, w tej minucie, a może ułamku sekundy...
Jeśli znacie twórczość Lucindy, wiecie czego się spodziewać. Połączenie przeszłości i teraźniejszości. Akcja dzieje się w dwóch płaszczyznach czasowych. Wraz z bohaterami podróżujemy nie tylko w czasie, ale i po świecie. Jak mówiłam, w tym tomie akcja rozgrywa się w Kenii, ale również w Nowym Jorku oraz Anglii.
Chociaż najbardziej polubiłam się z Mają i Ally, to historia Elektry bardzo mi się podobała. Nie wiem, czy zauroczyła mnie afrykańska egzotyka, czy też nieco wycofane męskie postacie a może właśnie silne charaktery kobiet. Pewnie zadziałało wszystko po trochu. Efekt finalny jest fenomenalny. Od książki trudno się oderwać. A zakończenie? Cóż. Powiem tyle, że nienawidzę czekania na kolejny tom. W ostatniej części będzie się działo, oj będzie.
"Siostra słońca" zdobywa cztery kostki czekolady.
Zainteresowani tą serią? Przeczytaj więcej o poprzednich tomach:
"Siedem sióstr" (tom 1)
"Siostra burzy" (tom 2)
"Siostra cienia" (tom 3)
"Siostra perły" (tom 4)
"Siostra księżyca" (tom 5)
"Siostra słońca" (tom 6)
Teraz czekamy na ostatni, siódmy tom. :)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Poniżej sprawdzisz, gdzie najtaniej kupisz "Siostrę słońca".