Callie jest w żałobie po swojej przyjaciółce, Grace. Śmierć kobiety sprawiła, że Callie rzuciła swoją dotychczasową pracę i zajęła się kawiarni, która była marzeniem Grace. Niejako weszła w jej buty - dba o jej oczko w głowie, troszczy się też o jej męża. Co prawda nie tak wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale przecież nie zostawi kawiarni zmarłej przyjaciółki, prawda? Marzenia o zostaniu ekologiem i obcowaniu z naturą będą musiały poczekać. Czy przypadkiem Callie nie zrezygnowała z siebie?
Kiedy Joel odwiedza kawiarnię, Callie od razu wie, że to ona - miłlość jego życia. Powinien trzymać się od niej z daleka. Nie powinien dawać sobie nadziei na normalne życie. Popełnił błąd.
Tak naprawdę, upominam samą siebie, ledwie się znamy - na tyle, by wymieniać uśmiechy i przelotne uwagi, niczym gwiazdy z sąsiednich galaktyk mrugające w swoją stronę przez bezkresne połacie nieba.
"Nas dwoje" łamie serca. I to dosłownie. Ta książka powinna być sprzedawana w zestawie z chusteczkami do nosa. Płacz jest gwarantowany.
Co najważniejsze - sięgając po tę powieść nie spodziewa się wodospadu łez. Historia szybko wciąga, bohaterowie błyskawicznie dają się polubić, romans jak wszystkie inne. A potem ni stąd, ni zowąd, autorka postanawia zabawić się uczuciami czytelników i połowę książki zdobią ślady łez.
Holly Miller uczyniła śmierć ważnym elementem fabuły. Nie dość, że Callie jest w żałobie po przyjaciółce, to jeszcze jedna z postaci dowie się, że wkrótce umrze.
Podobał mi się wątek ze snami. Nie chcę za dużo zdradzić, aby nie odebrać Wam przyjemności czytania, ale wizje senne nadały tej historii oryginalności i sporo namieszały.
Uwagę czytelnika najbardziej przyciąga chemia między głównymi bohaterami. Wydają się dla siebie stworzeni, a mimo to są bardzo ostrożni wobec siebie. Miałam wrażenie, że żadne z nich nie wykonało pierwszego kroku, zrobiło to za nich życie, los, przeznaczenie, jakaś siła wyższa, która stale ich pchała ku sobie.
Życie bez zmian zawsze wydawało mi się jakieś bezpieczniejsze. To trochę tak, że jeśli nie podążasz za marzeniami, nie poczujesz się źle, jeśli nigdy ich nie spełnisz.
Miłośniczki powieści, które łamią serca, będą zachwycone. W pewnym momencie struktura "Nas dwoje" zaczęła delikatnie przypominać mi "Love, Rosie". O ile powieść Cecelii Ahern nie przypadła mi do gustu, o tyle debiut Holly Miller mnie zachwycił. Polecam Wam "Nas dwoje z całego serca" i nagradzam ten tytuł czterema kostkami czekolady.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu MUZA.
Poniżej możecie sprawdzić, gdzie najtaniej kupicie recenzowaną książkę.
1 komentarze
Chyba dobra na jesienne wieczory, może niedługo przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)