Droga na szczyt
Liwia pozornie ma wszystko. Świetnie persperującą firmę, pasję, która nadaje jej życiu sens i oczywiście udany związek. Kluczowe jest tu słowo "pozornie". Jej narzeczony coraz częściej pokazuje Livii swoją mroczną stronę, a ona ma coraz więcej obaw co do ich małżeństwa. Do tego dochodzi niechęć wobec miłości Livii do gór. Kobieta pragnie zdobywać szczyty i spełniać swoje marzenia. Jej partner chce ją mieć przy swoim boku. Do zdobycia Korony Ziemi został jej jedynie Mount Everst, tymczasem nadaża się idealna okazja.
W firmie Livii zjawia się Daniel Terlecki, znany himalaista. Wraz ze swoją ekipą prosi o sponsorowanie ich najbliższej wyprawy na Mount Everest. Livia wie, że to jest jej szansa. Oni chcą pieniędzy, które ona ma, oni mogą pomóc jej zrealizować jej cel. A przy tym firma zyska rozgłos. Plan idealny!
Niestety jej zdania nie podziela Daniel i nie zgadza się na dołączenie Livii do wyprawy. Uważa, że kobieta nie jest na to gotowa. Oczywiście Livia nie przyjmuje odmowy i postanawia udowodnić Danielowi, że się myli. W ten sposób spędzają więcej czasu, a między nimi pojawia się prawie że namacalna chemia.
W drodze na szczyt będą musieli zmierzyć się z licznymi trudnościami, a ich uczucie i narzeczony Livii to najmniejszy problem. Livia ma mroczną przeszłość, która uniemożliwia jej wyrwanie się z toksycznego związku. Jak poradzą sobie bohaterowie w tej sytuacji? Czy zdobędą Mount Everest? A może podczas przygotowań do podróży ich życia, odkryją to, co naprawdę w życiu jest ważne?
W ostatnim czasie jak grzyby po deszczu pojawiają się książki dotyczące gór. Popularnością cieszą się powieści non-fiction, ale nie tylko. Autorki romansów coraz częściej stawiają na himalaistę zamiast biznesmena. I dobrze - lubię powiewy świeżości w literaturze. Obawiam się jednak, że za chwilę ten typ bohatera będzie wykorzystywany zbyt często, ale tym będziemy się martwić później. ;)
Po raz pierwszy z tym wątkiem spotkałam się rok temu, przy lekturze książek Melissy Darwood. Jeśli mieliście okazję czytać "(Nie)zdobytą", to i "Droga na szczyt" Wam się spodoba. Obie historie, poza górami oczywiście, łączy wątek hate-love, który uwielbiam. Zarówno Melissa Darwood, jak i Ewelina Dobosz stworzyły silnego, charakternego bohatera. Ale podejrzewam, że himalaista musi taki być - zdeterminowany, nieugięty, odważny.
Tematyka książki bardzo mi się spodobała. Mogłam poszerzyć swoją wiedzę o górach. Świetnie się to czyta, kiedy za oknem widoczne są śnieżne krajobrazy. Może brakuje gór, ale i tak można wczuć się w klimat. :)
To, co mi przeszkadzało to mnóstwo niedomówień między bohaterami. Przysięgam, że wielokrotnie chciałam im powiedzieć, aby wreszcie sobie wszystko wyjaśnili. Wstyd Livii przed wyjawieniem prawdy był tak silny, że nie mogła się odważyć na szczerość, a przez to sytuacja jedynie się skomplikowała. Ale to tak w książkach musi być, już jestem przyzwyczajona, chociaż wciąż zdarza mi się irytować z tego powodu. :)
Wielki plus za zakończenie, które było ogromną niespodzianką. Nie sposób było przewidzieć takiego splotu wydarzeń, a to się zawsze ceni.
"Droga na szczyt" zdobywa trzy kostki czekolady.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Drogę na szczyt".
0 komentarze
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)