To nie jest, do diabła, love story

To nie jest do diabła love story Julia Biel

Mam wrażenie, że wszyscy już przeczytali "To nie jest, do diabła, love story", tylko nie ja. :) Ale na szczęście już nadrobiłam zaległości i mogę podzielić się swoją opinią.

To kolejna zmiana zamieszkania Elli. Tym razem przeprowadza się z Warszawy do Poznania. Sama, choć ma 16 lat. Rodzice są zbyt zajęci swoją pracą, aby móc zająć się córką. Ciągłe podróże nie ułatwiają im tworzenia więzi z Ellą. Nastolatka jest już jednak przyzwyczajona i nie ma wobec rodziców wielkich oczekiwań. Nie zmienia to jednak faktu, że boli ją brak rodzicielskiej miłości i jest samotna, choć ukrywa to lepiej niż zawodowa aktorka.

Nowa szkoła, nowe znajomości. Jonasz szybko wpada jej w oko. Ale, ale! To nie jest, do diabła, love story, bo Ella ma ściśle określony plan: dotrwać do osiemnastki, a następnie studiować w Stanach Zjednoczonych. Rzeczywistość napisała dla niej zupełnie inny scenariusz, w którym główną rolę odgrywa Jonasz. 

(...) to nie jest, do diabła, love story, tylko prawdziwe życie.

Nie lubię czytać o postaciach młodszych ode mnie, a już wyjątkowo trudno czyta mi się książkę, kiedy różnica wieku między bohaterami a mną wynosi więcej niż kilka lat. Ella ma 16 lat, Jonasz jest rok starszy, więc dzieli nas przepaść. Jednak podczas lektury "To nie jest, do diabła, love story" nie przeszkadzało mi to tak bardzo, bo główni bohaterowie są dojrzalsi, niż powinni być w swoim wieku. Gdyby ich data urodzenia nie była podana, to pewnie uznałabym, że są dwudziestolatkami, studentami.

To, co mnie zaskoczyło już od pierwszych stron to styl autorki i bogaty język. Julia Biel mogłaby zawstydzić wszystkie autorki, których książki dotychczas czytałam. Żadna z nich nie stosowała takich porównań. Przy żadnej książce nie musiałam tak często sprawdzać znaczenia słowa w słowniku i mogę się do tego z radością przyznać. Jakie były to wyrazy? Przykładowo: olfaktorycznie (odpowiadamy sobie olfaktorycznie) czy herbicyt (potraktować herbicytem). Biel to królowa porównań. Najbardziej mi się podobały: jasne jak złote piwo pszeniczneuważna jak sternikczyste jak sumienie noworodka.

Kilka połączeń wyrazowych zupełnie mnie zaskoczyło (pozytywnie), np. stwierdziłam matowo czy pocałunek na dyskotece był tylko uwerturą do dalszej części.

Teraz rozumiecie mój zachwyt? Te dwa tomy są miodem na serce miłośników języka polskiego. 

Podejrzewam, że to właśnie warstwa językowa sprawiła, że bohaterowie wydali mi się dojrzalsi niż ich rówieśnicy. Ale jednocześnie nie byli oderwani od rzeczywistości, bo nie posługiwali się jedynie takimi skomplikowanymi wyrazami (jak herbicyt ;)). Na porządku dziennym były dla nich wtrącenia z języka angielskiego i nierzadko też występowały wulgaryzmy, które ich urealniły.

Zakochanie było najkrótszą drogą człowieka do autodestrukcji.

No dobrze, ale nie mogę (chociaż bardzo bym chciała) poświęcić całej recenzji na zachwyty nad stylem i słownictwem autorki.

Julia Biel zdradziła mi, historię Jonasza i Elli napisała z myślą o fankach mojej ulubionej serii "Wiosna koloru wiśni". Może nie śmiałam się aż tak jak podczas czytania książek Cariny Bartsch, ale dobrze bawiłam się podczas lektury "To nie jest, do diabła, love story", a potyczki słowne bohaterów były miłym urozmaiceniem mojego nudnego dnia.

Powieści Julii Biel opowiadają nie tylko o pierwszej miłości, ale też o pogoni za marzeniami, problemach typowych dla nastolatków. Ważną rolę odgrywa również wątek skomplikowanych relacji z rodzicami.

Może nieco brakuje mi do zachwytów, bo chwilę zajęło mi wciągnięcie się do świata młodszych bohaterów, to jednak spędziłam kilka przyjemnych godzin z Ellą i Jonaszem. Powieść tę polecam głównie nastolatkom, bo starsi mogą mieć, tak jak ja, początkowe trudności ze wkręceniem się w fabułę. Choć wydaje się, że już wystarczy moich komplementów dotyczących języka, to jeszcze raz to powtórzę: pod względem językowym i stylistycznym, to najlepsza książka, jaką czytałam. 

"To nie jest, do diabła, love story" nagradzam trzema kostkami czekolady.


Za egzemplarze recenzenckie dziękuję autorce, Julii Biel.

Jeśli macie w planach zakup dwóch tomów "To nie jest, do diabła, love story", zachęcam do sprawdzenia w tabelce poniżej, gdzie znajdziecie te książki w najlepszej cenie. :)

Może zainteresuje Cię również

4 komentarze

  1. Ja jeszcze jej nie przeczytałam i na razie nie planuję tego robić.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam tej książki, ale mam w planach po nią sięgnąć ;)
    Pozdrawiam ;*

    https://xgabisxworlds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba ta książka podobałaby mi się bardziej, gdyby bohaterowie byli starsi, koło dwudziestki właśnie, a nie dwójką dzieciaków z liceum. Nie podoba mi się takie uwulgarnianie i rozseksualizowanie młodzieży w książkach, nie cierpię też takich kogucików jak Jonasz i tego trendu, żeby było jak najbardziej amerykańsko. Na język aż tak nie zwróciłam uwagi, bo za bardzo irytowali mnie bohaterowie. 😂 Albo zwątpiłam na samym początku, po dziwacznym wyrażeniu: "byłam wkuta". 🤷🏻‍♀️ W gruncie rzeczy historia jakich wiele, więc nie rozumiem powszechnych zachwytów, ale każdy lubi coś innego 😅

    OdpowiedzUsuń
  4. Po takiej recenzji sięgnę po tę historię z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)