Projekt Księżna
Okazuje się, że jestem fanką romansów historycznych. Dotychczas czytałam tylko jedną serię z tego gatunku, ale opis "Projektu Księżna" mnie zaintrygował i nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie.
Grey, piąty książę Greycourt, przyjeżdża do domu rodzinnego po długiej nieobecności. Obiecuje sobie, że odwiedziny nie zajmą mu długo i wkrótce wróci do swojego życia. Los jednak z niego drwi, a Greyowi w oko wpada zadziorna Beatrice, której jego matka pomaga w debiucie. Mężczyzna postanawia przedłużyć swój pobyt, pomóc rodzicielce i spędzić więcej z intrygującą Beatrice.
On nie chce się ustatkować, ona odbiega od wizerunku idealnej kobiety. Powinna przygotowywać się do debiutu, a nie biegać po polach. Uchodzi raczej za chłopczycę aniżeli damę (+10 punktów za użycie słowa "aniżeli").
Dwa silne charaktery, może nie jest to hate-love, ale z pewnością bohaterowie dobrze nie zaczęli swojej znajomości, co zapowiedziało już ciekawą historię.
Ona miała serce na dłoni – on nie miał serca. Ona nigdy nie skrywała swoich myśli – on nauczył się ich nie zdradzać. Ona chciała zadowolić wszystkich w swoim otoczeniu – on unikał każdego w swoim.
Mamy tutaj też wątek, który mógłby uchodzić za delikatny thriller/kryminał. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, ale ten dodatek sprawia, że książka jeszcze bardziej wciąga.
Wkręciłam się tak bardzo, że gdy autorka opisywała jeden z ówczesnych tańców, oglądałam go na YouTube, aby jeszcze lepiej poczuć klimat minionej epoki. W takich książkach uwielbiam właśnie klimat — piękne suknie, wytworne bale i surowa etykieta. Zupełnie inna bajka!
"Projekt Księżna" nie jest książką idealną. Przeszkadzały mi niektóre określenia, czasami byłam wręcz zaskoczona doborem słownictwa, ale nie wiem, czy stoi za tym tłumacz czy autor.
Ale jednocześnie nie mogłam oderwać się od tej lektury i szczerze powiedziawszy, mam ogromną chęć na kolejne tomy. Cóż mogę powiedzieć? Chyba wkręciłam się w romans historyczny.
Mamy tutaj też wątek, który mógłby uchodzić za delikatny thriller/kryminał. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, ale ten dodatek sprawia, że książka jeszcze bardziej wciąga.
Wkręciłam się tak bardzo, że gdy autorka opisywała jeden z ówczesnych tańców, oglądałam go na YouTube, aby jeszcze lepiej poczuć klimat minionej epoki. W takich książkach uwielbiam właśnie klimat — piękne suknie, wytworne bale i surowa etykieta. Zupełnie inna bajka!
"Projekt Księżna" nie jest książką idealną. Przeszkadzały mi niektóre określenia, czasami byłam wręcz zaskoczona doborem słownictwa, ale nie wiem, czy stoi za tym tłumacz czy autor.
Ale jednocześnie nie mogłam oderwać się od tej lektury i szczerze powiedziawszy, mam ogromną chęć na kolejne tomy. Cóż mogę powiedzieć? Chyba wkręciłam się w romans historyczny.
Książkę nagradzam czterema kostkami czekolady.
0 komentarze
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)