Felicja znaczy szczęście
Felicja i Szymon znają się praktycznie od zawsze i tak samo długo się nie znoszą. Wzajemnie się prowokują, udowadniają, kto jest lepszy. W czasie dojrzewania Szymon zauważa, że jednak to nie jest tylko dokuczanie sobie, a coś więcej. Jego odkrycie nie spotyka się z taką reakcją Felicji, jakiej by oczekiwał.
Teraz oboje są studentami i wracają do domu na wakacje. Od kilku lat mają ciche dni, jednak pojawia się coraz więcej okazji do przełamania ciszy i wyjaśnienia sobie tego, co ich podzieliło.
Tylko czy nie jest już za późno?
"Felicja znaczy szczęście" to opowieść o pierwszej miłości, która przychodzi nieoczekiwanie. To new adult, bohaterowie studiują, ale początek może nam się skojarzyć z np. "Love, Rosie", ponieważ widzimy główne postacie na przełomie wielu lat — od wczesnego dzieciństwa po czas wejście w dorosłość.
Pierwsze zastrzeżenie to niedopracowanie, co widać było w elektronicznej wersji (czytałam na Legimi), nie wiem, czy w wersji papierowej jest tak samo. Wiadomości bohaterów przesyłane w komunikatorze raz były pogrubione, raz nie. Na jednej stronie znalazłam 3 razy "oczywiście".
Książkę czytało się przyjemnie i błyskawicznie. Zachowanie bohaterów czasami mogło irytować, ale tylko momentami. Jestem przekonana, że spędzicie z tym tytułem miło czas.
"Felicja znaczy szczęście" zdobywa trzy kostki czekolady.
Jak widzicie na zdjęciu, "Felicja" ma dwie różne okładki. Różowa jest oryginalna, graficzna to obwoluta. Książkę z obwolutą kupicie tylko u autorki (link do sklepu), w pozostałych księgarniach dostaniecie oryginalną różową okładkę.
0 komentarze
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)