Narzeczony na miesiąc
Lubicie krótkie książki? Przyznam, że rzadko po takie sięgam (zresztą też rzadko na nie trafiam) ze względu na przyspieszoną fabułę, ale są ciekawą odmianą od grubych tomisk.
Emily jest świetna w swojej pracy, jednak to nie zmienia faktu, że nie marzy o niczym innym jak o zmianie miejsca zatrudnienia. Niestety, chociaż dwoi się i troi, nie może znaleźć żadnej luki w umowie, obowiązującej ją jeszcze przez 2 lata. Gdy sytuacja wydaje się już naprawdę beznadziejna, szef składa jej propozycję nie do odrzucenia — jeśli Emily przez miesiąc będzie udawała jego narzeczoną, on pozwoli jej odejść przed wygaśnięciem umowy. To szalone, ale to również jedyne, co pozwoli kobiecie uwolnić się od tej pracy.
Tak, "Narzeczonego na miesiąc" czyta się błyskawicznie (bo jakżeby inaczej). Tak, ta historia wciąga od razu. Tak, jest przyjemnie i zabawnie. To rozrywka nie wymagająca większych przemyśleń, idealna po długim dniu w pracy. "Narzeczony na miesiąc" to bardzo dobry romans, ALE za krótki! 170 stron to nawet nie jest powieść, tylko opowiadanie.
Whitney G znana jest z takich krótkich książek, więc nie powinno to zaskakiwać. Jednak wciąż jest to dla mnie niezrozumiałe, bo autorka potrafi pisać, ma przyjemny styl, jej romanse są zabawne i namiętne. Jedyny problem to tak mała liczba stron, która znacznie przyspiesza akcję i sprawia, że romans zmienia się w bajkę. Dlaczego więc nie chce napisać pełnowymiarowej książki?
Podczas czytania "Narzeczonego na miesiąc" cały czas z tyłu głowy miałam myśl, że to jest za bardzo oderwane od rzeczywistości. A wystarczyłoby nieco wydłużyć akcję w czasie, przedłużyć trochę rozwijanie relacji między bohaterami i byłoby naprawdę lepiej. Dla mnie przejście od "tylko razem pracujemy, choć jest między nami napięcie seksualne" do "kocham cię" było za szybkie. Ale z drugiej strony — czy na 170 stronach można byłoby to zrobić powoli?
Dlatego żałuję, że ta książka nie jest po prostu obszerniejsza, a akcja bardziej rozciągnięta w czasie. Dla mnie to taki romans w przyspieszeniu — bardzo dobry romans, ale wciąż w przyspieszeniu.
Ode mnie trzy kostki czekolady.
Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Narzeczonego na miesiąc".
2 komentarze
Tę pozycję chyba sobie daruję
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł książki zachęcił mnie do przeczytania recenzji, bardzo smaczny blog pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)