Zakochałam się w tej książce. 🤎🥺
"Gdy wschodzi słońce" ujęła mnie przede wszystkim swoim klimatem. Akcja rozgrywa się w Pensylwanii, w niezwykle malowniczej scenerii, co sprawia, że atmosfera jest sielska i spokojna.
Harry ucieka z Los Angeles i skrywa się u swoich rodziców. Daje sobie czas, aby odetchnąć i na nowo poukładać życie.
Rowan przypadkiem trafia do zaniedbanej winnicy rodziców Harry'ego, gdzie postanawia pomóc przy przywracaniu świetności roślin.
Tak zaczyna się ich skomplikowana historia.
Rowan i Harry ujęli mi swoją ludzką stroną. W romansach bardzo często czyta się o idealnych bohaterach. A ta dwójka jest jak najbardziej daleka od ideału. Oboje są poranieni. Oboje przeszli wiele. Rowan ma problemy z zaufaniem. Jego dręczą ataki paniki i wrzuty sumienia. Żyją przeszłością i nie pozwalają sobie spojrzeć z optymizmem w przyszłość. Są tacy prawdziwi, że nie sposób ich nie polubić i nie kibicować im.
Miłośniczki slow burnu będą zachwycone. Relacja między bohaterami rozwija się w naprawdę spokojnym tempie. Nie ma tu żadnego pośpiechu, a na zbliżenie bohaterów musimy poczekać. Napięcie między tą dwójką wynagradza wszelkie oczekiwanie.
Jeśli dobrze mnie znacie, wiecie, że często postacie drugoplanowe przyciągają moją uwagę. Chcę wiedzieć o nich więcej, chcę poznać ich historię. I tak jest też tym razem. Zaintrygowała mnie relacja Temperance i Duncana. Marzy mi się drugi tom opowiadający o ich losach, ale na razie nie ma na ten temat informacji na Goodreads. 💔
"Gdy wschodzi słońce" czytało mi się fantastycznie i naprawdę kusi mnie reread. Ode mnie oczywiście cztery kostki czekolady.
Poniżej sprawdzisz, gdzie w najbliższej cenie kupisz tę książkę.