A gdyby tak wrócić do ulubionych bohaterów i sprawdzić, co u nich słychać po prawie 3 latach przerwy? Gdybyśmy mogli zobaczyć, jak przygotowują się do świąt, jak spędzają ten magiczny czas i czy wierzą w bożonarodzeniowe cuda?
Teraz to możliwe!
Julia Biel zabiera nas w podróż do amerykańskiego zimowego resortu, w którym nasi bohaterowie spędzają święta. I choć okolica jest iście bajkowa, to relacje w niczym nie przypominają bajki.
To idealna historia na najbliższe tygodnie. Nie brakuje świątecznego nastroju i magicznych chwil. Julia pokazuje nam, jak ważne jest przebaczenie i udowadnia, że najpiękniejszym prezentem jest po prostu druga szansa. Po przeczytaniu "Christmas Love Story" uwierzycie w magię świąt. Przygotujcie chusteczki, bo pojawią się łzy wzruszenia.
"Christmas Love Story" zmusza do refleksji nad tym, jak wiele jesteśmy w stanie wybaczyć i czy w ogóle jesteśmy gotowi podarować komuś drugą szansę.
To nie jest typowa świąteczna historia. Mellerowie i ich drugie połówki z różnych powodów mają własną definicję rodziny i spędzają święta na swój sposób. Ale to jest piękne i właśnie tym będzie "Christmas Love Story" różnić się od innych zimowych powieści.
Największą zaletą tej książki są bohaterowie. Wreszcie mamy ich wszystkich w jednym miejscu. Ella i Jonasz, Wera i Aleks, Joda i Eryk, brat Elli, a także ktoś zupełnie niespodziewany! A tak różne charaktery pod jednym dachem mogą wywołać lawinę śnieżną. 😅
Wiem, że "Christmas Love Story" albo się kocha, albo nienawidzi. Jula dopuściła się tam niemałej zbrodni, której część osób nie może jej wybaczyć, a inni są zachwyceni obrotem spraw. Ja całkowicie odłączam się od oceny tego, co się wydarzyło i stoję z boku pełna podziwu dla sposobu, w jaki Julia wywróciła wszystko do góry nogami. Z bohatera zrobiła antybohatera. Antybohatera uczyniła ulubieńcem czytelniczek. I to jest coś dla mnie absolutnie niesamowitego!
Aby w pełni zanurzyć się w historię z "Christmas Love Story" należy przeczytać "Detox. Love Story".