Skraj

 
Skraj - Stacey McEwan - recenzja

Jak Wam się podobają te barwione brzegi? Ja nie mogę się na nie napatrzeć. Są idealnie dopasowane do okładki! 🥰❄️

Skraj - miejsce, gdzie zima nie ma końca. Lodowe pustkowie, na którym, aby przetrwać, należy z wdzięcznością przyjąć dary od Glacjan - skrzydlatych istot. Ceną jest ludzkie życie - Glacjanie w zamian za pożywienie, wybierają ofiarę wśród ludu. 

Teraz wybrali Dawsyn.

Młoda kobieta nie zamierza się poddać i jeśli istnieje choć cień szansy na ucieczkę, to zrobi wszystko, co w jej mocy, aby się uratować.

Tak poznaje Ryona - pół-Glacjanina, który z jakiegoś powodu chce jej pomóc. Pytanie, czy w tym wrogim świecie, Dawsyn może komukolwiek zaufać.

Nawet nie wiem, kiedy przeczytałam tę książkę - pochłonęła mnie tak bardzo, że w mgnieniu oka dotarłam do finałowej sceny. Jak to w fantastyce - na początku trudno się połapać kto jest kim, ale po kilku rozdziałach wszystko staje się jasne, a przez fabułę się wręcz płynie.

Dawsyn nie ma czasu na przemyślenie swoich działań, co niejednokrotnie wpędza ją w kłopoty, ale dzięki temu fabuła nie zwalnia ani na chwilę. Dziewczyna jest jednocześnie odważna i impulsywna, a ta mieszanka sprawia, że czytelnik nie ma ani chwili wytchnienia.

Emocji dostarcza nam też wątek romantyczny, który można nazwać slow burnem, bo na zbliżenie bohaterów musimy (nie)cierpliwie poczekać. 

Jako romansiara jestem całkowicie usatysfakcjonowana relacją Dawsyn i Ryona. Stale się przekomarzają i dokuczają sobie, ale kiedy nadchodzi niebezpieczeństwo, w jednej chwili potrafią stanąć razem do walki. Z przyjemnością obserwowałam ten duet.

"Skraj" to typowe romantasy z silną bohaterką, licznymi zwrotami akcji i cliffhangerem na końcu, który sprawi, że będziecie ze mną wyczekiwać kontynuacji.


Może zainteresuje Cię również

0 komentarze

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)